Wydalenie z Polski ukraińskiego tiktokera Crawly, który stał się znany jako zielony gnom, wywołało kontrowersje i oburzenie. W opublikowanym oświadczeniu zapowiedział on zdecydowaną reakcję na decyzje polskich władz oraz zamierza złożyć stosowne pozwy do różnych instytucji, w tym sądów międzynarodowych. Wyraził przekonanie, że sytuacja w Polsce jest obecnie najgorsza od czasów PRL, wskazując na ograniczenie wolności wypowiedzi.
Crawly skrytykował oskarżenia ze strony polskich władz, które zarzucają mu prowadzenie misji destabilizacyjnej oraz bycie rosyjskim szpiegiem. „Te zarzuty są całkowicie bezpodstawne. Z moimi prawnikami będziemy walczyć o przywrócenie mojego dobrego imienia” – oświadczył w swoich mediach społecznościowych.
Ukrainiec stwierdził, że działania polskich władz mają na celu tłumienie wolności słowa i kontrolowanie tego, co jest publikowane w internecie. „Obecna sytuacja w Polsce przypomina czas PRL, kiedy to swoboda wypowiedzi była tak mocno ograniczona” – zaznaczył.
W piątek po południu, policjanci z Komendy Stołecznej Policji we współpracy z funkcjonariuszami Straży Granicznej zatrzymali Crawly’ego, właściwie Vladyslava O. „Mężczyzna został przekazany Straży Granicznej, która rozpoczęła procedurę jego wydalenia z Polski na podstawie rejestracji w SIS” – przekazał rzecznik MSWiA, Jacek Dobrzyński.
Wiceminister w MSWiA, Czesław Mroczek, skomentował sytuację, informując, że tiktoker już wrócił na Ukrainę, gdzie „będzie miał możliwość wykazania się”, nawiązując do trudnych warunków, jakie panują w jego ojczyźnie.
Znany z kontrowersyjnych filmików Crawly regularnie przeszkadzał w pracy warszawskich sklepów, wchodząc na lady, prowokując pracowników ochrony oraz inscenizując różne sytuacje. Jego ostatnie nagranie, na którym skacze po samochodach na jednym z parkingów, było zaaranżowane, a pojazdy przywieziono na lawetach. W trakcie tego incydentu, gdy przechodzień zwrócił mu uwagę, tiktoker użył gaśnicy, spryskując mężczyznę.
Niektóre z jego wypowiedzi, w których określał Polaków mianem „rogaczy” oraz sugerował, że wolałby mieszkać w Moskwie, zwróciły uwagę Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, który złożył zawiadomienie do prokuratury.
Źródło/foto: Interia