Rozczarowanie, strach i osamotnienie – te uczucia dominują wśród Ukraińców po niedawnej rozmowie telefonicznej prezydentów Rosji i USA. Wielu z nich czuje się zdradzonych i obawia, że kluczowe decyzje dotyczące zakończenia wojny mogą zostać podjęte bez udziału prezydenta Ukrainy, Wołodymyra Zełeńskiego. Ukraińcy zwracają uwagę na los rodzin, które w wyniku konfliktu straciły bliskich. „Czy życie ich bliskich oddane za ojczyznę było na próżno?” – zastanawia się jedna z rozmówczyń.
POLITYCZNE ROZMOWY BEZ UKRAINY
Donald Trump i Władimir Putin omówili konflikt w Ukrainie oraz potencjalne zasady zakończenia wojny. Tego typu dialog budzi obawy, że ukraińskie władze nie zostaną w niego odpowiednio włączone. Wrażenie to jest potęgowane przez odczucie, że kluczowe dla Ukrainy rozmowy prowadzone są bez wykonawcy politycznego. Ksenia Kyshyshian, pochodząca z Charkowa, potwierdza te niepokoje: „Amerykanie obiecali nam wsparcie, szczególnie militarnie, a teraz Trump prowadzi rozmowy bez naszego udziału. Jesteśmy załamani”.
Kobieta zauważa, że wśród jej rodaków narasta przekonanie, że muszą zwracać się w stronę samodzielności. „Niezależnie od sytuacji politycznej, ukraińska jedność jest koniecznością dla naszego przetrwania” – dodaje.
STRACH PRZED POWTÓRZENIEM HISTORII
Wielu Ukraińców, podobnie jak Ksenia, odczuwa porzucenie. „Brak obecności naszego prezydenta w takich rozmowach to bardzo zły znak” – mówi. Podkreśla, że historia już zna przypadki, gdzie decyzje na temat krajów zapadały bez ich udziału, wskazując na rozbiory Polski jako przestrogę. „Nie możemy pozwolić, by taka sytuacja się powtórzyła. Musimy przyciągnąć uwagę świata na to, co się dzieje”.
Niepokój wzrasta także w ukraińskich mediach. „Wojska nie mają czasu na analizowanie politycznych manewrów; ich zadaniem jest obrona kraju” – podkreśla Kyshyshian.
Oleksandr Worobej, oficer Sił Zbrojnych Ukrainy, wzywa Polaków do zwrócenia uwagi na sytuację: „USA i UE otworzyły drzwi do piekła, dając do zrozumienia, że zaufanie do jakichkolwiek gwarancji jest naiwnością. Już wkrótce to piekło może zagościć także w waszych domach”.
H2>OBAWY O DEMOKRACJĘ
Marian Prysiazhniuk, Ukrainiec z polskimi korzeniami, zauważa, że nastroje są przygnębiające, a morale niskie. „Ludzie czują strach i rozczarowanie, ponieważ utarte ścieżki demokracji wydają się być fikcją”.
Natalia Davydenko, Ukrainka od 20 lat mieszkająca w Polsce, także wyraża głębokie zaniepokojenie. „Wierzyliśmy w demokrację, a teraz widzimy, że dla wielu liczą się tylko interesy” – mówi z żalem. Myśli o swojej matce i rodzinie w Ukrainie napawają ją lękiem. Nie wierzy, że decyzje podejmowane przez amerykańskiego prezydenta przyniosą korzyści jej rodakom. „Rosja dąży do rozszerzenia swojego wpływu. Nie zatrzyma się na tym, co już zdobyła”.
Davydenko, aktywnie działająca na rzecz uchodźców, zauważa, że wielu z nich nie potrafi odnaleźć się w nowej rzeczywistości. „Osoby starsze, które nigdy nie planowały wyjazdu, chcą wrócić do swoich domów. Dla nich obecna sytuacja to głęboki cios” – mówi. Dodaje, że także młodzi Ukraińcy pragną wrócić, aby odbudować swoją ojczyznę.
Kobieta podkreśla dramatyzm sytuacji rodzin, które straciły bliskich w wyniku wojny. „Jak mają żyć młode wdowy z dziećmi, które zostały same, bo ich mężowie oddali życie za kraj? Ich bliscy nie ginęli po to, by teraz ktoś decydował za ich plecami. To obłęd” – kończy Davydenko.
Źródło/foto: Interia