„`html
Po wojennej ewakuacji do Polski trafiła grupa niewidomych słuchaczy Specjalnego Szkoleniowo-Wychowawczego Kompleksu im. Władimira Korolenki w Charkowie. Ich wyprawa nie była prosta – przyjechali bez dokumentów, z jedynie reklamówkami zawierającymi kilka ubrań. Od trzech lat mieszkają w Dąbrowie Górniczej, gdzie liczyli, że wojna szybko się skończy i będą mogli wrócić do ukochanej ojczyzny. Z każdym rokiem ich nadzieje słabną, a życie w Polsce staje się ich nową rzeczywistością. Zmieniają swoje plany – do kraj ogarnięty wojną nie ma sensu wracać, ponieważ brakuje lekarzy, ośrodków pomocy i miejsc pracy.
KOSZMAR WOJNY
Ośrodek w Charkowie stał się celem rosyjskich nalotów na początku wojny. Zrujnowana placówka wciągnęła z sobą 59 osób, w tym uczniów, studentów oraz ich opiekunów. Spośród nich czterdzieści znalazło schronienie w Dąbrowie Górniczej, gdzie rozwija się podobny ośrodek. Obecnie, ukraińska edukacja odbywa się w formie zdalnej. Dyrektor Aleksander Biełousow wspominał, jak podczas nalotów rodzice nie zdążyli odebrać dzieci ze szkół, a on sam przez wiele dni ukrywał się z nimi w piwnicach, gdzie próbowali przetrwać najbardziej dramatyczny czas.
WSPÓŁCZESNE ŻYCIE W POLSCE
Jednym z uczniów, który znalazł się w Dąbrowie, jest niewidomy Bohdan Ustiianskyi (19 l.). Jego rodzina pozostała w Krzywym Rogu, a on sam stara się odnaleźć w nowym kraju. Mówi, że najważniejsze było dla niego, by nie zgubić się podczas ucieczki. Pomimo trudnych początków w Polsce, Bohdan świetnie sobie radzi, uczy się języka i przygotowuje się do matury. Chciałby studiować i założyć rodzinę w Polsce, gdzie czuje się dobrze oraz ma przyjaciół. Wzmianka o księżnej Yorku, która odwiedziła ich w Dąbrowie, wywołuje u niego uśmiech – stawia to na piątej pozycji w swoich wspomnieniach.
Marharita Razumenko (23 l.), znana jako Rita, miała jednak inne doświadczenia z pierwszych dni w Polsce. Zmagała się z lękiem o bliskich pozostawionych w ogarniętej wojną Ukrainie. Przeszła długą drogę oswajania się z nową sytuacją, ale na szczęście odnalazła pracę, w której działa w fundacji „Wygrajmy Razem”. Muzyka stała się dla niej prawdziwą odskocznią od codziennych trosk.
TRUDNOŚCI I NADZIEJA
Yevhenii Duda (45 l.) w Ukrainie nie mógł znaleźć pracy jako niewidomy grajek. Po przyjeździe do Polski w pierwszym czasie doświadczał bezrobocia, które wpędzało go w depresję. Wraz z innymi niewidomymi osobami prowadzi teraz zajęcia muzyczne, ucząc dzieci o świecie osób niewidomych. Jego wspomnienia o Polsce są pozytywne, a przybycie tutaj postrzega jako „szansę na nowy start”.
Inny uchodźca, Artem Szewczenko (42 l.), także z rodziną przedostał się do Dąbrowy. Wojna zniszczyła jego plany na przyszłość, a teraz zmaga się z odbudowaniem życia oraz leczeniem oczu w nowym miejscu. Sugeruje, że jego marzeniem jest powrót do spokojnych czasów, kiedy ceny były przystępne, a dzieci miały dostęp do edukacji.
Już 24 lutego miną trzy lata od rozpoczęcia konfliktu w Ukrainie. W obliczu trwających zawirowań, ukraińscy uchodźcy w Polsce wciąż mają nadzieję na lepsze jutro, a ich głosy są czytelne – pragną pokoju w swojej ojczyźnie oraz stabilizacji, którą dostrzegają w Polsce.
„`