Dzisiaj jest 19 września 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Tusk jako autorytarny dyktator? Analiza oskarżeń radykalnej lewicy

Radykalna lewica przejęła retorykę Zjednoczonej Prawicy i zaczęła określać Donalda Tuska mianem „autorytarnego dyktatora”. To zrozumiałe w kontekście „rozliczanych” działaczy, jednak wymierzenie mu kary za brak lewicowej agendy jest co najmniej absurdem. Tusk nigdy nie był lewicowcem, więc oskarżenia w tym duchu przypominają krytykę PSL-u za to, że nie jest partią lewicową. W rzeczywistości głównym problemem rządu i koalicji nie jest nadmiar sprawczości, lecz jej wyraźny brak.

JĘZYK LEWICY A POLITYKA

Należy zauważyć, że te twierdzenia o Tusku jako „autorytarnym dyktatorze” wyrażają głównie lewicowe środowiska jak Razem oraz niektóre media, które wpisały się w tę retorykę. Taki przekaz w zastraszający sposób paraliżuje debatę publiczną. Kontrastowo, lewica polityczna, która ma swoich wyborców i sprawuje władzę na poziomie lokalnym, posługuje się bardziej stonowanym językiem, nawet podczas negocjacji w koalicjach.

Oskarżenia ze strony Razem i ich sojuszników, zwanych „dobrymi państwem”, sformułowane są głównie z powodu braku liberalizacji aborcji. Większość kobiet głosujących w Polsce po 1989 roku nie popierała jednak partii dążących do pełnej liberalizacji aborcji. Warto zatem podkreślić, że zanim odrzucone zostaną wszelkie kompromisy w tej kwestii, konieczne jest przekonanie wielu wyborców, przy czym język „aborcja jest ok!” nie współczesny, a wręcz przeciwny do tego, co mogłoby zaowocować pozytywnym odbiorem.

NOSTALGIA CZY REALIZM?

„Dobrzy państwo” w mediach sugerują, że większość Polek od 35 lat nie wie, na kogo głosuje, co jest zbyt wysoce kompromitującym argumentem dla ich zwolenników, by go szerzej omawiać. Lewica krytykuje Tuska także za poruszenie tematu preferencyjnych, państwowych kredytów hipotecznych, nawet jeśli miałyby być one współdzielone z programem mieszkań na wynajem w ramach samorządów.

Głównym dylematem dla hipsterskiej lewicy, często mieszkańców prywatnych lokali lub liczących na odziedziczenie mieszkań po burżuazyjnych rodzicach, jest postrzeganie mieszkań jako wspólnych, państwowych dóbr. Prywatna własność bowiem postrzegana jest jako narzędzie, które tylko umacnia liberalne mieszczaństwo, czego młodzi działacze Razem oraz ich starsi fani nie akceptują.

RYNEK MIESZKANIOWY W POLSCE

Jednak wielu Polaków nie podziela nostalgii za czasami PRL. Po wygaszeniu programu mieszkaniowego Morawieckiego oraz zablokowaniu współczesnych rozwiązań przez brak kompromisu, rynek kredytów hipotecznych w Polsce znalazł się w kryzysie. To nie banki ani deweloperzy, ale ludzie zaczynający życie rodzinne pragną posiadać kredyty hipoteczne, by nabyć własne mieszkania, i są w tym dążeniu paraliżowani.

Osobiście usłyszałem od kogoś, kto nie potrzebuje kredytu hipotecznego, że „ludzie biorący kredyty hipoteczne kupowali dziurę w ziemi”. Problem polega na tym, że wielu pomysłodawców „budowanych przez państwo mieszkań” nawet nie potrafi wykopać owej dziury. Miliony wydawane na projekty często znikają w kieszeniach działaczy, co całkowicie unieważnia realne potrzeby społeczności.

PRZYSZŁOŚĆ MIESZKALNICTWA

Ułatwienia, które mogłyby wspierać młodych potrzebujących kredytów hipotecznych, powinny być zharmonizowane z programami budowy mieszkań pod wynajem. Niestety, walka w imię „przeciwko burżuazji” i „walki z fetyszem własności prywatnej” staje się absurdalna w postkomunistycznym kraju, w którym nadal znaczna część własności znajduje się w rękach państwa, a jego „ręce” często okazują się być jedynie rękami partyjnych elit.

Lewica oskarżająca Tuska o brak lewicowości posługuje się w swoich argumentach fałszywymi przesłankami. Obecnym problemem rządu Tuska oraz jego koalicji nie jest zbyt duża sprawczość, lecz jej wyraźny niedostatek. Po ośmiu miesiącach wydającej się perspektywicznej koalicji, w polskim parlamencie dalej brak kompromisowych ustaw w kluczowych kwestiach.

Choć uchwalono „babciowe” i „rentę wdowią”, co spotkało się z dezaprobatą lewicy, są to propozycje realne, a nie utopijne. Warto zastanowić się, czy Tusk jest w stanie przekształcić te rozliczenia w narzędzie osłabienia Kaczyńskiego na prawicy, co mogłoby doprowadzić do chaosu w partii i osłabić jego głównych rywali w nadchodzących kampaniach.

POLITYCZNY KOMPROMIS

Aby osłabić konkurencję polityczną, kluczowe będzie wprowadzenie własnej, centrowej agendy, którą Lewica, KO oraz Trzecia Droga muszą wspólnie wypracować. Bez takiego programu, rozliczenia staną się jedynie pustym PR, a nie realnym narzędziem wzmacniającym kapitał społeczny.

Źródło/foto: Interia

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie