Azyl polityczny, który Marcin Romanowski uzyskał na Węgrzech, może służyć Budapesztowi jako karta w grze o większą niezależność od Brukseli. Czy Unia Europejska dysponuje mechanizmami, które mogłyby wspierać rząd Donalda Tuska w jego wysiłkach na rzecz sprowadzenia posła PiS do Polski? „Fakt” poruszył tę kwestię z ekspertami. Pojawił się także motyw ewentualnego powrotu Donalda Trumpa do Białego Domu, co Orban z pewnością wykorzysta w walce o swoją autonomię. Romanowski najpewniej na tym nie ucierpi.
Marcin Romanowski jest w Węgrzech od prawie miesiąca, korzystając z przyznanego mu azylu politycznego. Ta decyzja rządu Viktora Orbana, w kontekście listu gończego i europejskiego nakazu aresztowania wydanego przez polskie służby, spowodowała największe napięcia w relacjach polsko-węgierskich od wielu lat. Warto zauważyć, że sytuacja ta zbiega się z objęciem przez Polskę prezydencji w Unii Europejskiej. Czy Bruksela ma możliwości, by pomóc Polsce w przywróceniu Romanowskiego do kraju?
Były zastępca ambasadora RP na Węgrzech, profesor Bogdan Góralczyk, zwraca uwagę, że Unia ma w ręku przede wszystkim narzędzia nacisku finansowego wobec rządu Orbana. Węgry są bowiem jedynym krajem UE, który do tej pory nie otrzymał funduszy z Krajowego Planu Odbudowy, a ich utrata 1 miliarda euro z funduszy spójności to precedens w historii Unii. — Budapeszt nadal stoi w opozycji do Brukseli, nie przestrzegając zasad praworządności i będąc przedmiotem procedury z art. 7 Traktatu o UE, która zresztą dotyczyła również Polski — dodaje ekspert.
Z drugiej strony, Wojciech Przybylski, redaktor naczelny Visegrad Insight, zauważa, że UE nie dysponuje łatwymi narzędziami wpływu na władze Węgier w sprawie Romanowskiego. — Bruksela nie może stosować swoich narzędzi w celach politycznych, musi działać w oparciu o obowiązujące procedury. W przeciwnym razie inne państwa członkowskie będą protestować — podkreśla.
Przybylski dodaje, że rząd Tuska powinien zdyscyplinować swoje działania i podejść do tematu praworządności wobec Węgier z determinacją. Poza dyplomacją, możliwości rządu są ograniczone. „Oczywiście, w kontekście polityki nie można zapominać o roli unijnych komisarzy, którzy mogą odblokować KPO dla Polski po nadchodzących wyborach” — zauważa.
Nie brakuje także spekulacji na temat wyrachowania Orbana w relacjach z unijnymi urzędnikami. Niekiedy pojawia się również myśl, że Donald Trump, jeśli powróci do Białego Domu, mógłby hojnie wynagrodzić premiera Węgier za wsparcie. — To nie bezpodstawne plotki, należy to traktować poważnie. Orban dwukrotnie odwiedzał Trumpa w Mar-a-Lago i spotkał się z Elonem Muskiem. Ich relacje są bliskie — alarmuje profesor Góralczyk.
Bardziej sceptyczny wobec tych spekulacji jest Wojciech Przybylski. — Republikanie nie będą zgadzać się na wsparcie finansowe jakiegokolwiek reżimu politycznego z budżetów federalnych. Ewentualne amerykańskie inwestycje na Węgrzech są możliwe, ale żadne dotacje nie wchodzą w grę — tłumaczy.
Dostrzeżono też, że Orban poszukuje wsparcia z chińskich kredytów, ale przy tym z ostrożnością, jako że niekorzystne umowy udzielone przez Pekin doprowadziły już niejedno państwo do bankructwa — dodaje.
W tej sytuacji pozostaje nam zadać pytanie, czy sytuacja w relacjach polsko-węgierskich po decyzji o azylu politycznym dla Romanowskiego jest jedynie epizodem, czy może zainicjować większe napięcia w europejskiej polityce?