Nie tylko Krupówki i nadbałtyckie plaże potrafią zaskoczyć turystów wysokimi kosztami. Także w Warszawie za obiad w środku stolicy można zapłacić niemałą sumę. Pewna trzyosobowa rodzina postanowiła odwiedzić lokal serwujący swojskie jedzenie. Na ich stole znalazło się osiem pierogów, sałatka, placki ziemniaczane z gulaszem oraz napoje. Rachunek wyniósł ponad 180 zł, ale to nie cena jedzenia była największym szokiem. — Doliczono nam osobną opłatę za to, że kelnerka przyniosła menu, spisała zamówienie i podała talerze — relacjonuje jedna z klientek. — Ech, przesadzili z tym serwisem — dodaje z westchnieniem.
Nieoczekiwane koszty w stolicy
Pani Agnieszka odwiedziła Warszawę z mężem i córeczką. W sercu stolicy napotkali niemiłą niespodziankę. — Zdecydowaliśmy się na obiad w przytulnym lokalu, gdzie serwowano skromne dania, takie jak pierogi czy barszcz — wspomina turystka w rozmowie z dziennikarzem „Faktu”. Jednak po otrzymaniu rachunku zostali zaskoczeni, gdyż wynosił on 180 zł z groszami, co znacząco odbiegało od rzeczywistych kosztów jedzenia i napojów. — Restauracja dolicza 10 procent za obsługę — zwraca uwagę klientka.
To nie była restauracja z gwiazdkami Michelin czy popularny lokal Magdy Gessler, ale zwykła pierogarnia — opowiada czytelniczka. Cena za trzy obiady i napoje wyniosła niemal 200 zł.
Rachunki pełne zaskoczeń
Na paragonie zauważono szereg niespodzianek. Osiem podsmażonych pierogów ruskich kosztowało 36,99 zł, a do nich córka pani Agnieszki zamówiła kubek czerwonego barszczu za 12,99 zł. Czwórka placków ziemniaczanych z gulaszem to kolejny wydatek – 42,99 zł, a sałatka z kurczakiem również 42,99 zł. Rodzina zdecydowała się na szklankę lemoniady oraz małą Colę, co dodało do rachunku odpowiednio 15,99 zł i 11,99 zł.
Warto zwrócić uwagę, że siódmy punkt na paragonie to „serwis”, który kosztował 16,40 zł. No błagam… Bez przesady — komentuje pani Agnieszka. Jej córka zauważyła na rachunku absurdalną opłatę. — Zorientowałam się, że chodziło o obsługę kelnerską, o której była wzmianka w menu. Mam propozycję: niech dodają te 10 procent do cen dań na karcie, wtedy klienci będą mieli jasność i nie doświadczą szoku przy płatności — kończy swoją wypowiedź turystka.
Kolejne zaskoczenia gastronomiczne
W Olsztynie niestety też nie brakuje szokujących cen. Gofry potrafią być nawet droższe niż pełnowartościowy obiad. Napiwki w Polsce to zazwyczaj od 10 do 15 procent wartości rachunku. Mimo że napiwki są mile widziane, ich wysokość powinna być adekwatna do jakości obsługi. W lokalach bardziej nieformalnych klienci często wrzucają drobne monety do słoików przy kasie, co może być postrzegane jako brak szacunku, jeśli kwota jest zbyt mała.
Warto pamiętać, że niektóre restauracje mają opłatę serwisową, co już w przypadku mniejszych grup może wywołać zdziwienie — zwłaszcza jeśli nikt nie uprzedza klientów o takich dodatkowych kosztach przed złożeniem zamówienia.
Aby uniknąć nieprzyjemnych zaskoczeń, warto zwracać uwagę na informacje zawarte w menu. Choć nie zawsze można uniknąć niemiłych niespodzianek, lepsza wiedza może pomóc zaoszczędzić nieco pieniędzy i nerwów.