Rafał Trzaskowski, podczas spotkania z mieszkańcami Lubartowa, zdecydowanie skrytykował Andrzeja Dudę, prezydenta Polski. Kandydat na prezydenta zauważył, że Pałac Prezydencki przypomina raczej „pałac ciszy”. Zaznaczył, że nikt nie kontaktuje się z Duda w sprawach ważnych z zagranicy, a jego otoczenie polityczne nie darzy go szacunkiem.
Wspomnienia z przeszłości
Trzaskowski w 2020 roku przeegzaminował Duda w drugiej turze wyborów prezydenckich, a teraz ponownie ubiega się o najwyższy urząd w państwie. Warto dodać, iż Duda zakończy swoją drugą kadencję na początku sierpnia, co otwiera nowe możliwości dla konkurentów, takich jak Trzaskowski.
Atak na Pałac Prezydencki
— Nie bez powodu stwierdziłem, że to „pałac ciszy” — mówił polityk KO. Podkreślił, że Pałac Prezydencki „ożywia się jedynie w sytuacjach, gdy trzeba podpisać ustawy, zamawiając przy tym długopisy”. Zmartwił się również, iż Andrzej Duda, z telefonem w ręku, nawet nie uzyskuje telefonów od Jarosława Kaczyńskiego, co może wskazywać na jego marginalizację w otoczeniu politycznym.
Empatia dla prezydenta
Trzaskowski podzielił się osobistym przemyśleniem dotyczącym sytuacji, w której Jarosław Kaczyński przeszedł obok Dudy bez podania mu ręki. Przyznał, że odczuł współczucie dla obecnego prezydenta, co skłoniło go do refleksji na temat jego roli i sytuacji politycznej.
Przyszłość prezydentury
Kandydat KO przypomniał, że prezydent powinien być osobą aktywną i niezależną, a jednocześnie gotową zespołowo słuchać obywateli zamiast jednej partii. — Nie mógłbym spojrzeć wam w oczy, gdybym miał być prezydentem zależnym od politycznych grup — zapewnił, deklarując, że nie jest zainteresowany byciem zakładnikiem sytuacji politycznej.
Nie będę zależny
— Nie miałbym odwagi spacerować po ulicach Warszawy, gdybym po latach musiał przyznać, że byłem zależny. Nie dopuszczę do tego — podkreślił Trzaskowski, co miało być wyrazem jego determinacji i zaangażowania w uczciwe sprawowanie władzy.
Suma summarum, Rafał Trzaskowski stara się wypracować wizerunek prezydenta, który rozumie potrzeby obywateli i jest gotów ich wysłuchać. Jego słowa w Lubartowie z pewnością nie pozostaną bez echa w kontekście nadchodzących wyborów, które mogą zadecydować o przyszłości polskiej polityki.