W Rijadzie miały miejsce rozmowy między delegacjami amerykańską a rosyjską, w których uczestniczyli przedstawiciele obu krajów: szef MSZ Rosji Siergiej Ławrow oraz amerykański sekretarz stanu Marco Rubio. Choć nie były one oficjalnym początkiem negocjacji w sprawie zakończenia inwazji Rosji na Ukrainę, polityczni liderzy zauważyli brak reprezentacji ze strony Europy. Jacek Sasin, wypowiadając się w Radiu ZET, przyznał, że w pewnym sensie rozumie decyzję Donalda Trumpa o wykluczeniu Europy z tego procesu.
AMERYKAŃSKO-ROSYJSKIE ROZMOWY BEZ EUROPY
Spotkanie w Rijadzie wywołuje niepokój w Europie. Prezydent USA Donald Trump postanowił nie wycofywać amerykańskich wojsk z kontynentu. Według doniesień „Bilda”, zachodnie służby bezpieczeństwa oraz politycy obawiają się, że trwające rozmowy mogą zagrażać dalszej obecności wojsk amerykańskich w wielu regionach Europy.
DOŚWIADCZENIA Z PRZESZŁOŚCI
Sasin nawiązał do doświadczeń z przeszłości, przypominając o agresji Rosji na Ukrainę w 2014 roku. Podkreślił, że wcześniejsze próby wypracowania pokoju przez europejskich liderów okazały się nieskuteczne, a wręcz ośmielały Rosję do intensyfikacji działań ofensywnych. – Te działania, zamiast przynieść ukojenie, doprowadziły do sytuacji, w której Rosja prowadziła swoją politykę bez obaw o konsekwencje. Przykładem może być Nord Stream, który odzwierciedla te niebezpieczne interesy – zauważył Sasin.
TRUMP I EUROPA
Donald Trump, dokonując analizy sytuacji, postanowił działać samodzielnie, uznając, że rola Europy jest zbędna. Sasin wyraził zrozumienie dla takiej decyzji, zaznaczając, że obecne podejście prezydenta USA może być wynikiem frustracji wynikającej z nieefektywności europejskich interwencji w przeszłości.
W miarę jak sytuacja na wschodnich rubieżach Europy pozostaje napięta, a negocjacje toczą się bez udziału europejskich graczy, pytanie, które ciśnie się na usta, brzmi: czy Ameryka potrafi poradzić sobie sama, czy też znów znajdzie się w wirze nieprzewidywalnych i trudnych do zarządzania relacji z Rosją?
Źródło/foto: Onet.pl
Piotr Nowak / PAP