Tiffany Saine przeszła osiem operacji mózgu. Całe życie walczyła o to, by doczekać się jednego szczególnego momentu, który niestety przyszedł zbyt późno. Nie zdążyła zobaczyć poranka, w którym jej syn, Derrick Harmon, został wybrany przez Pittsburgh Steelers w pierwszej rundzie Draftu NFL 2025. To wydarzenie, podczas którego miał zająć numer 21, było dla niego kulminacją wielu trudności, ale i najsmutniejszym momentem w życiu.
Łzy Radości i Smutku w Jednym
Przedstawiając się dziennikarzom tuż po ogłoszeniu wyboru, Harmon z trudem powstrzymywał emocje. Wiedział, że jego matka leży w szpitalu, podłączona do aparatury podtrzymującej życie. Wyraził obietnicę, że natychmiast uda się do niej, aby wspólnie cieszyć się z realizacji ich marzenia.
Fatalny Wypadek
Potem nastąpiła tragedia — wypadek samochodowy spowodowany zderzeniem jego Tesli z drzewem, który zakończył się śpiączką. „To było trochę słodko-gorzkie” — wspominał Harmon, z trudem dobierając słowa. Mimo wielkiej radości związanej z osiągnięciem, musiał zmagać się z nieodwracalną stratą. „Moja mama nie mogła ze mną być, a teraz walczy o życie w szpitalu. Wszystko, co robiłem, było dzięki niej” — dodał, łamiącym się głosem.
Ostatnia Rozmowa
Po ceremonii Derrick nie czekał ani chwili dłużej. Zamiast świętować, udał się do szpitala, by przekazać matce radosną nowinę. Niestety, jego ciotka, siostra Tiffany, potwierdziła, że kobieta odeszła tej samej nocy — 25 kwietnia. Miała zaledwie 44 lata.
Niezłomna Matka
W wywiadzie udzielonym stacji „ESPN” przed draftem Derrick zaznaczył, jak wielki wpływ na jego życie miała matka. „Ona jest powodem, dla którego tu jestem. Zrobiła dla mnie wszystko” — mówił z emocjami w głosie. „Kocham cię, mamo. Wszystko, co robię, robię dla was. Jestem wam wdzięczny” — dodał z łzami w oczach.
Nie Ma Igrzysk Bez Matki
Tiffany wychowywała Derricka samotnie w Detroit, nigdy się nie poddając. Nawet po każdej rehabilitacji po kolejnych operacjach, potrafiła wozić go na treningi. „Dorastałem z nią. Widząc, jak znosiła te wszystkie trudności, zawsze zadawałem sobie pytanie: skoro ona potrafiła, to dlaczego ja miałbym się poddać?” — wspominał zawodnik, który dziś nie tylko dźwiga ciężar oczekiwań, ale również pamięć o swej wspaniałej matce. Niestety, ona nie doczeka pierwszego meczu swojego ukochanego syna w profesjonalnej lidze NFL. Jak budujące to by nie było, w ciągu jednej nocy spełnione marzenie zagarnęło tragedię. Jedno jest pewne — dzieło Tiffany Saine nie umarło, lecz żyje w sercu jej syna.