Michał Antonio, 34-letni napastnik londyńskiego West Hamu United, w sobotę wpadł w poważne kłopoty, kiedy rozbił swoje luksusowe Ferrari. Do wypadku doszło tuż przed godziną 13 w Epping Forest w hrabstwie Essex, a piłkarz został przetransportowany helikopterem do szpitala, gdzie przeszedł operację.
PROSZĄ O MODLITWĘ ZA GHWIAZDĘ WEST HAMU
Jak informują brytyjskie media, w tym „The Sun”, stan Antonio jest poważny. Zawodnik jest przytomny i potrafi się komunikować, ale wiadomo, że jego bliscy, jak i wszyscy w klubie, są głęboko zmartwieni jego zdrowiem. — Modlimy się, aby to przetrwał — cytuje źródła gazeta.
SWANE CÓWKA NA MIEJSCU WYPADKU
Samuel Woods, świadek zdarzenia, jako pierwszy dotarł na miejsce wypadku. Wracając ze spaceru z psem, zauważył zdemolowane auto i postanowił sprawdzić, czy kierowca przeżył. Ranny napastnik był w szoku i zadawał pytania: „Gdzie ja jestem? Co się dzieje? W jakim samochodzie jestem?”. Prowadzący akcję ratunkową szybko dotarli na miejsce, a Woods relacjonuje, że wokół pojazdu unosił się zapach benzyny, co wskazywało na potencjalne niebezpieczeństwo pożaru.
WIESZCZY MYŚLI CZY ZŁAMANE KOŃCZYNY
Jak wynika z informacji przekazanych przez „The Telegraph”, Antonio ma złamaną nogę, ale na szczęście zakończył zdarzenie bez większych obrażeń. Mimo to, jego przyszłość w piłce nożnej może stanąć pod znakiem zapytania, nie mówiąc o stabilności emocjonalnej, jaką niesie ze sobą takie doświadczenie.