W tragicznym wypadku, który miał miejsce w Krynicy-Zdroju, młody Słowak stracił życie po zderzeniu z armatką śnieżną. Do zdarzenia doszło w środę, 19 lutego, kiedy to 13-latek doznał ciężkich obrażeń ciała. Chłopca przetransportowano śmigłowcem pogotowia lotniczego do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie, gdzie lekarze próbowali ratować jego życie.
TRAGICZNE ZAKOŃCZENIE WALKI O ŻYCIE
Niestety, w sobotę nadeszła smutna informacja o jego śmierci. „Dziecko zmarło wczoraj w godzinach popołudniowych” — potwierdziła rzeczniczka szpitala, Katarzyna Pokorna-Hryniszyn, w rozmowie z TVN24.
OKOLICZNOŚCI WYPADKU
Jak wynika z ustaleń policji, armatka śnieżna w momencie wypadku była nieczynna. „Była odgrodzona metalową siatką. Chłopak przełamał ją i uderzył w obudowę armatki. Miał kask, który jest obowiązkowy dla osób do 15. roku życia, ale mimo to jego obrażenia okazały się bardzo poważne” — tłumaczyła podinspektor Katarzyna Cisło podczas wywiadu dla TVN24.
Ten dramatyczny incydent skłania do refleksji na temat bezpieczeństwa w miejscach wypoczynku i sportów zimowych. Nie możemy zapominać, że niewłaściwe zabezpieczenia mogą prowadzić do tragicznych konsekwencji. Feralne wydarzenie rzuca cień na radość z zimowych aktywności i przypomina, jak ważne jest przestrzeganie zasad bezpieczeństwa, zwłaszcza w przypadku dzieci.
Artykuł jest aktualnie w trakcie opracowywania. Wkrótce dostarczymy więcej informacji na ten smutny temat.