Wstrząsające wydarzenia miały miejsce w Dębogórzu, małej miejscowości w województwie pomorskim. W sobotę wieczorem, 4 stycznia, w budynku wielorodzinnym przy ul. Grzybowej wybuchł pożar, który zmusił dwadzieścia osób do pilnej ewakuacji. Niestety, podczas akcji ratującej życie, jeden z mieszkańców odniósł poważne obrażenia.
POŻAR NA PODDASZU
Alarm o pożarze dotarł do straży pożarnej o godzinie 18.24. Płomienie szybko zaczęły rozprzestrzeniać się na poddasze, co doprowadziło do dramatycznej sytuacji, w której skala zagrożenia wymusiła interwencję aż 14 zastępów straży pożarnej. Strażacy zmagali się z ogniem przez wiele godzin, próbując opanować żywioł.
Aspirant Maciej Kuptz z Komendy Powiatowej PSP w Pucku poinformował, że przed przybyciem służb ewakuowało się dwadzieścia osób. Jedna z nich, 41-letni mężczyzna, doznał poważnych oparzeń, które pokryły niemal 30 procent jego ciała. Według relacji, możliwe, że uraz objął również drogi oddechowe. Na miejsce wezwano Lotnicze Pogotowie Ratunkowe.
FACEBOOK KONSEKWENCJE I SZOK MIESZKAŃCÓW
Zespół ratowniczy zajął się mężczyzną, który uległ poważnym obrażeniom w wyniku pożaru. Po przeprowadzeniu niezbędnych działań medycznych poszkodowany został przetransportowany śmigłowcem do szpitala im. Mikołaja Kopernika w Gdańsku, jak donosi „Dziennik Bałtycki”.
Obecnie przyczyny tego tragicznego zdarzenia pozostają niejasne, a ich wyjaśnienie będzie należało do policji. Mieszkańcy Dębogórza, oszołomieni rozwojem sytuacji, żyją w niepewności. Choć wszyscy ewakuowani bezpiecznie opuścili budynek, straty materialne są ogromne, a dla wielu rodzin przyszłość rysuje się w ciemnych barwach. Wciąż nie ustalono, kiedy lokatorzy będą mogli wrócić do swoich mieszkań.