Dzisiaj jest 27 stycznia 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Tragiczne zdarzenie w Australii: Śmierć utalentowanego polskiego trenera

Waldemar Obrębski miał szansę stać się jednym z wybitniejszych trenerów w historii polskiego futbolu. Teoretycznie prowadził już kilka spotkań z pierwszą reprezentacją Polski, lecz jego kariera nagle się zatrzymała. 26 stycznia 2024 roku mija dokładnie 40 lat od jego śmierci w Australii. W rozmowie z „Faktem” swoje wspomnienia o nim przywołują Antoni Piechniczek, Jacek Gmoch i Marek Motyka.

Początek znajomości

Jacek Gmoch, który miał okazję współpracować z Obrębskim, wspomina: – Z Waldemarem znaliśmy się dość długo. Spotkaliśmy się w Legii Warszawa. Po zdobyciu wielu bramek w jednej z rezerwowych drużyn, zostałem przesunięty do III ligi, gdzie grałem razem z Obrębskim. Później nasze drogi połączyły się ponownie w Polskim Związku Piłki Nożnej.

Współpraca z Piechniczkiem

Antoni Piechniczek również miał wiele do powiedzenia na temat zmarłego trenera: – Przebywałem w jego „sportowym” towarzystwie przez około dwa lata, kiedy walczył w barwach Legii Warszawa. Zdobył z nią mistrzostwo Polski juniorów, a dzięki trenerowi Janeczkowi przebił się do pierwszej drużyny.

Kariera zawodnicza i trenerska

Obrębski występował zarówno w Legii, jak i Polonii Warszawa, a także w polskich klubach w Stanach Zjednoczonych. Swoją karierę trenerską rozpoczął znów w Polonii, gdzie z asystenta szybko awansował na pierwszego trenera w wieku zaledwie 32 lat. Jego błyskawiczny rozwój kariery doprowadził go do prowadzenia młodzieżowych kadr Polski oraz do roli asystenta Gmocha w reprezentacji seniorów.

Zapał i zaangażowanie młodzieży

Obrębski przez wiele lat szkoleniowy pracował z młodzieżowymi reprezentacjami Polski i kadrą olimpijską. Miał przyjemność pracować z takimi zawodnikami jak Dariusz Dziekanowski, Ryszard Tarasiewicz czy Marek Motyka, który z sentymentem wspomina swojego byłego trenera: – Był człowiekiem otwartym, doskonałym fachowcem. Sam był piłkarzem, dzięki czemu doskonale rozumiał nas, zawodników. Wierzyliśmy w niego, jak w ojca.

Olimpijskie marzenia

Obrębski prowadził reprezentację w eliminacjach do igrzysk olimpijskich w Los Angeles w 1984 roku. W 1981 roku był trenerem kadry U-21 podczas meczów z Japonią, które, co ciekawe, były zakontraktowane jako spotkania pierwszej reprezentacji. Na krótko przestał być zatem formalnym opiekunem najważniejszej drużyny w Polsce.

Tragiczny koniec

Po nieudanych eliminacjach olimpijskich Waldemar Obrębski postanowił spróbować szczęścia za granicą. W styczniu 1985 roku zaczął prace w Polonii Adelaide, ale nikt nie przypuszczał, że niedługo potem zostanie opłakiwany. 3 stycznia 1985 roku odleciał z Warszawy, by zająć się mieszkaniem dla żony i dwójki dzieci. 26 stycznia wybrał się na ryby z kolegą z Polonii, Adamem Karpińskim. W drodze powrotnej ich samochód terenowy przewrócił się. Obrębski, wypadając, uderzył głową o kamień, a pomoc przyszła zbyt późno, co relacjonował znany dziennikarz sportowy Stefan Szczepłek.

Nieodżałowana strata

Wielu ekspertów wskazuje, że gdyby nie przedwczesna śmierć Obrębskiego, była szansa, że osiągnąłby wspaniałe rzeczy jako szkoleniowiec. – Sądzę, że gdyby nie zginął, pewnie w przyszłości zostałby pierwszym trenerem seniorskiej reprezentacji Polski. Mógł zapisać się na kartach naszej piłkarskiej historii jednym z najjaśniejszych akcentów – mówi Motyka. – 40 lat to ogrom czasu… Nasze drogi się rozeszły, ale zawsze będę go wspominał z ogromnym sentymentem – dodaje Piechniczek.

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie