Prokuratura prowadzi dochodzenie w sprawie śmierci dwuipółletniego chłopca z powiatu olsztyńskiego. O tragicznych wydarzeniach powiadomił prokuraturę lekarz dyżurny, jak informuje młodszy aspirant Jacek Wilczewski z policji w Olsztynie. Pierwsze analizy wskazują, że dziecko mogło mieć kontakt z substancją stosowaną do zwalczania gryzoni. Policja przeprowadziła badania toksykologiczne oraz sekcję zwłok, jednakże wyniki nie wyjaśniły jednoznacznie przyczyny zgonu.
ŚMIERĆ W SZPITALU
Chłopiec zmarł w zeszłą środę wieczorem w szpitalu dziecięcym w Olsztynie, a prokuratura do tej pory nie udzieliła informacji na ten temat. Jak relacjonuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie, Daniel Brodowski, dziecko trafiło do placówki z nieznanymi objawami i mimo działań medycznych, nie udało się go uratować.
Młodszy aspirant Wilczewski potwierdził, że przeprowadzono przesłuchania świadków, w tym rodziców chłopca, zabezpieczając przy tym odpowiednią dokumentację oraz dokonując oględzin miejsca zdarzenia. Zlecono także dalsze badania w celu dokładniejszego ustalenia przyczyny zgonu. Rzecznik prokuratury sprecyzował, że istnieje przypuszczenie działania środka stosowanego do tępienia gryzoni, konkretne chodzi o trutkę na krety. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Olsztynie.
PODOBNE ZDARZENIE W TOMASZOWIE LUBELSKIM
Do zbieżnego incydentu doszło w Tomaszowie Lubelskim, gdzie z objawami zatrucia trafiły do szpitala trzy osoby: 74-letni mężczyzna wraz z żoną i ich synem. Dzień wcześniej hospitalizowano dwuletniego wnuka oraz jego matkę. Ostatecznie ustalono, że rzekome zatrucie tlenkiem węgla było skutkiem zastosowania silnego środka gryzoniobójczego, który 74-latek rozłożył w piwnicy budynku.
Jak zauważył nadkomisarz Fiołek, substancja ta cieszy się popularnością wśród rolników i jest łatwo dostępna w sprzedaży, mimo że teoretycznie jej nabycie wymaga zezwolenia oraz przeszkolenia. Niestety, dwuletni chłopiec zmarł w piątek w szpitalu w Lublinie.
ZATRUCIE TRZYLATKI W NOWYM TOMYŚLU
Kolejnym dramatycznym przypadkiem jest śmierć trzyletniej dziewczynki w szpitalu w Nowym Tomyślu, gdzie podejrzewa się, że przyczyną zgonu mogły być opary silnego środka chemicznego do zwalczania gryzoni. Także siostra i matka zmarłej trafiły do placówki medycznej. Policja ustaliła, że preparat był stosowany w okolicach budynku rodzinnego przed tragicznego zdarzeniem.
Rzecznik prasowy wielkopolskiej policji, młodszy inspektor Andrzej Borowiak, zaznaczył, że opary środka używanego na zewnątrz mogły być przyczyną zatrucia, co budzi poważne obawy o bezpieczeństwo w użyciu takich chemikaliów. Te tragedie rodzą pytania o odpowiedzialność i środki bezpieczeństwa, które powinny być przestrzegane przy stosowaniu substancji chemicznych w gospodarstwie domowym.
Źródło/foto: Interia