Amerykańska prasa z New Jersey nieustannie porusza tragiczną historię Elijaha Brown-Garcii. Dwunastoletni chłopiec stracił życie podczas treningu futbolowego, a okoliczności tej tragedii rodzą poważne wątpliwości co do działań mających na celu ratowanie jego życia. Rodzina chłopca właśnie wniosła pozew do sądu, domagając się sprawiedliwości.
POZEW O ZANIEDBANIA
Dokumenty zostały złożone 29 stycznia w sądzie w hrabstwie Essex. Rodzice Elijaha oskarżają drużynę Essex County Predators oraz ligę Big 21 United Youth Football & Cheer o niewłaściwe postępowanie, które według nich przyczyniło się do śmierci ich syna.
DRAMATYCZNE WMIANY WŁASNYCH OCZEKIWAŃ
Elijah zmarł 10 lutego 2023 roku podczas zajęć na boisku Westside Park w Newark. Jak wynika z materiałów sądowych, chłopiec zasłabł, lecz nie otrzymał natychmiastowej pomocy medycznej. Trenerzy nie podjęli prób resuscytacji ani nie wykorzystali automatycznego defibrylatora zewnętrznego (AED), co budzi ogromne zastrzeżenia.
W pozwie podkreślono, że liga sportowa nie zapewniła odpowiednio przeszkolonego personelu ratunkowego na treningach, ani nie przygotowała trenerów do reagowania w kryzysowych sytuacjach. To niedopatrzenie mogło zadecydować o fatalnym przebiegu zdarzeń.
ŚWIADKOWIE TRAGEDII
Młodszy brat Elijaha był świadkiem tego, co miało miejsce i szybko zadzwonił do matki, prosząc o pomoc. Gdy kobieta dotarła na miejsce, zastała syna nieprzytomnego, leżącego na ziemi. – Miał znacznie więcej czasu, by uchronić go przed śmiercią – mówi zrozpaczona matka chłopca w rozmowie z ABC-7, podkreślając, jak tragiczny był przebieg sytuacji. „Miał o wiele więcej czasu, aby tu wciąż nami być” – dodaje wzburzona.
KRYTYKA SYSTEMU RATUNKOWEGO
Rodzina zwraca uwagę na to, że wezwanie służb ratunkowych trwało zbyt długo – czas przybycia karetki wynosił nawet 30 minut. Informacja o przyczynie śmierci Elijaha nie została uwzględniona w pozwie, jednak jego matka zaznaczyła, że syn nie miał dotychczas żadnych problemów zdrowotnych.
Cała sytuacja wywołuje liczne pytania o bezpieczeństwo na sportowych zajęciach dla dzieci oraz o standardy pierwszej pomocy. Takie tragedie nie powinny się zdarzać, a odpowiedzialność za nie można i trzeba przypisywać tym, którzy mieli zadbać o zdrowie i życie młodych sportowców.