Na skutek tragicznego wybuchu w restauracji „U Kojota” w Moście, Czechy, życie straciło co najmniej sześć osób, a kolejne osiem odniosło poważne obrażenia. Eksplozja najprawdopodobniej była spowodowana przewróceniem grzejnika zasilanego gazem propan-butan. Incydent doprowadził do pożaru, który wzbudził panikę wśród gości oraz pracowników lokalu.
Skala tragedii
Butla z gazem wybuchła w popularnej restauracji, a świadkowie relacjonowali, że to właśnie grzejnik, który został przewrócony, zainicjował pożar. Na miejsce zdarzenia przybyło 12 jednostek straży pożarnej, a ratownicy zdecydowali o wysłaniu śmigłowca do transportu poszkodowanych. Według wstępnych informacji, gasić pożar wysłano także próbujących dotrzeć do ocalałych.
Akcja ratunkowa
Jak wynika z relacji rzecznika policji, Václava Kriegera, z budynku ewakuowano około 30 osób, a wśród rannych znalazło się pięć osób w stanie krytycznym, które zostały przewiezione do specjalistycznej kliniki leczenia oparzeń w Pradze. To zdarzenie, obok niewyobrażalnej tragedii, staje się także obiektem śledztwa, mającego na celu wyjaśnienie prawdziwych przyczyn pożaru.
Reakcje na tragedię
Minister spraw wewnętrznych, Vít Rakušan, zadeklarował osobistą wizytę na miejscu zdarzenia, co podkreśla wagę tej sprawy w oczach czeskich władz. W międzyczasie, strażacy starają się rozwikłać zagadkę tego tragicznego incydentu, a pytania o ewentualne zaniedbania w zakresie bezpieczeństwa jedynie przybierają na sile.
Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tą tragiczną sytuacją, która na zawsze odmieniła życie rodzin ofiar. Nie sposób nie pomyśleć o tym, jak ulotne jest szczęście i jak szybko może przerodzić się w niepewność oraz strach. Rzeczywistość po tak drastycznym wydarzeniu nie pozostawia złudzeń – potrzebna jest głęboka refleksja nad zapewnieniem bezpieczeństwa w miejscach publicznych.