Dzisiaj jest 19 maja 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Tragedia podczas marszu: strzał w głowę w dramatycznym incydencie

„`html

KL Stutthof, najdłużej funkcjonujący niemiecki oboz koncentracyjny na terenach Polski, przeszedł do historii nie tylko jako symbol ludzkiego cierpienia, ale także jako miejsce aktów heroizmu i solidarności. Ostateczne wyzwolenie nastąpiło 9 maja 1945 roku, kiedy to żołnierze Armii Czerwonej uwolnili ostatnią grupę 150 więźniów. W sumie przez obozową bramę przeszło około 110 tysięcy osób z 28 krajów, z czego 65 tysięcy nie przeżyło. Zima 1945 roku to czas wstrząsającej ewakuacji, znanej jako marsz śmierci, który na zawsze odmienił losy wielu ludzi.

DRAMATYCZNY MARSZ ŚMIERCI

W obliczu nadciągającego frontu niemieckie władze postanowiły ewakuować więźniów. W dniu 25 stycznia 1945 roku rozpoczęła się piesza ewakuacja, a pierwsza grupa stanowiła zaledwie drobny ułamek z przewidywanych 33 tysięcy uczestników marszu (w tym 11 tysięcy z obozu głównego oraz 22 tysiące z podobozów). Było to zaledwie preludium do ekspedycji pełnej dramatów, gdzie zmęczenie, głód oraz brutalność strażników zabiły około 17 tysięcy osób.

PIERWSZE GODZINY EWAKUACJI

Jak wyglądały te pierwsze godziny ewakuacji? Więźniowie otrzymali skromny prowiant na dwa dni: pół chleba i pół kostki margaryny, co szybko zostało zjedzone. Wszyscy byli ubrani w odzież, w jakiej przybyli, niewystarczającą na zimowe warunki. Wędrowali w drewniakach, owijając się kocami i z wymalowanymi krzyżami na plecach. Życie tysiąca ludzi zależało od ich determinacji oraz wsparcia ze strony lokalnej ludności. Bez niej liczba ofiar mogłaby być znacznie wyższa.

Niemieckie władze stosowały kary za jakiekolwiek próby buntu czy ucieczki, a celem marszu było miasto Lębork, oddalone o 140 km. Gdyby nie siarczyste mrozy oraz tragiczne warunki, marsz mógłby skończyć się przynajmniej o dzień wcześniej, jednak to trwało niemal dwa tygodnie. Każdy kolejny dzień przynosił nowe tragiczne wydarzenia związane z wycieńczeniem i przemocą.

HISTORIA STUTTHOF

KL Stutthof został założony 2 września 1939 roku, zaledwie dzień po inwazji Niemiec na Polskę, na terenie dawnych obiektów Młodzieżowego Leśnego Ośrodka Wychowawczego w Sztutowie. Jego pierwotnym celem była eksterminacja polskich elit, a w pierwszym transporcie przywieziono 150 przedstawicieli lokalnej inteligencji, duchowieństwa oraz działaczy społecznych. Obóz został stworzony pod zarządem Alberta Forstera, który był zdeterminowany, by pokazać Polakom, „kto tu rządzi”.

W wyniku brutalnych egzekucji zginęło blisko 90 osób, w tym znane postacie społeczne, których śmierć miała tragiczne konsekwencje dla podziemia. W 1942 roku oboz zostało formalnie włączone do struktur państwowych, a w kolejnych latach Stutthof rozrosło się, powołując ponad 40 podobozów w Gdańsku i Prusach Wschodnich. Zawsze w centrum brutalnej polityki eksterminacyjnej, oboz stawał się miejscem, gdzie hasło „jedyna droga do wolności prowadzi do krematorium” stawało się rzeczywistością dla wielu więźniów, w tym 27 tysięcy Żydów, którzy tam zginęli.

POMOC LOKALNEJ LUDNOŚCI

Na początku marszu więźniowie spotykali się z niechęcią ze strony lokalnej ludności, jednak z czasem wielu z mieszkańców Pomorza zaczęło wspierać ich w dramatycznej wędrówce. Tworzono sieci pomocy, dostarczano jedzenie oraz udzielano schronienia uciekinierom. Świadkowie znosili brutalność niemieckich strażników, relacjonując momenty, gdy więźniowie walczyli o przetrwanie, dzieląc się niemożliwymi do pomyślenia historiami bohaterskiej pomocy wobec straszliwej opresji.

Jednym z takich przypadków była Monika Szwertfeger, odznaczona tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata za ocalenie żydowskiej dziewczyny. Inni również wspierali więźniów, co wiele osób narażało na niebezpieczeństwo, a ich odwaga objawiała się w najprostszych gestach dobrego serca.

TRAGEDIA NA MORZU

W marcu i kwietniu 1945 roku, kolejne ewakuacje z obozu na morzu zakończyły się tragicznymi wydarzeniami. Spośród pięciu tysięcy uczestników tzw. rejsu śmierci przeżyć zdołała tylko połowa. Zmarłych z głodu i chorób usuwano bezceremonialnie, wyrzucając ich ciała do morza. Krzyki, jęki, rozpacz – tak brzmiały dźwięki tej tragicznej odysei, która dotknęła wiele istnień ludzkich.

Ostatni akt tej tragedii wydarzył się 3 maja 1945 roku, gdy więźniowie z gdyńskiego podobozu KL Stutthof zostali umieszczeni na statkach w Zatoce Lubeckiej. Mimo wezwań do poddania się, SS nie przyjęło kapitulacji. Ostatecznie okręty zostały zbombardowane przez Brytyjczyków jako potencjalne transporty żołnierskie. Z 9400 więźniów zginęło 7000 osób, a ich los ponownie znika w mrokach zapomnienia, które na szczęście są coraz mniej tolerowane przez historię.

Taka jest smutna historia KL Stutthof. Historia, która powinna być przypomniana, by nigdy więcej nie zdarzyło się coś podobnego.

„`

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie