Dzisiaj jest 19 września 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Terror w pruskim forcie: odkryj mroczne opowieści o grozie i milczeniu śmierci

W Wielkopolsce sama nazwa Fortu VII budziła przerażenie. Wyjątkowo mroczne miejsce, w którym odwiedzający mogli trafić albo przed pluton egzekucyjny, albo do innego obozu. To był jeden z pierwszych ośrodków nazistowskiego terroru w okupowanej Polsce.

Z GRZECZNOŚCIĄ O GROMADZIE ŚMIERCI

„Z kazamat płynie zapach grozy i milczenia śmierci… Stracono tu być może największą część wielkopolskiej inteligencji”, pisał w 1943 roku autor artykułu dla Delegatury Rządu RP na Kraj. W tym czasie Fort VII funkcjonował już ponad trzy lata jako miejsce kaźni — był to pierwszy tego typu obiekt w okupowanej Polsce.

Potężna brama fortu była niemal niewidoczna w gęstwinie roślinności, co sprzyjało ukrywaniu jego przerażającej działalności. Cały kompleks otaczała fosa, a teren był zabezpieczony drutem kolczastym. W latach 30. XX wieku obiekt leżał na obrzeżach Poznania. Po przybyciu Niemców w otoczeniu fortu stworzono strefę izolacyjną, zamieszkiwaną jedynie przez esesmanów i personel okupacyjny wraz z rodzinami.

Było to idealne środowisko dla ukrytych działań Fortu VII, miejsca, w którym przeszło ponad 20 tysięcy ludzi. Budowla była częścią systemu obronnego z połowy XIX wieku, a po wkroczeniu Wehrmachtu szybko stała się siedzibą Einsatzgruppe VI, jednej z operacyjnych grup, która miała na celu pacyfikację wszelkiego oporu społecznego. Działali oni bez poszanowania jakichkolwiek praw, dokonując aresztowań, tortur i egzekucji.

POLITYKA CIENI I ZAGŁADY

Wielkopolska, według hitlerowskich planów, miała zostać zaanektowana do Rzeszy jako Kraj Warty, co wiązało się z wypędzaniem Polaków, przesiedlaniem Niemców na te tereny oraz likwidowaniem polskiej inteligencji. Fort VII stanowił ważny element w realizacji polityki „oczyszczania gruntu”. Einsatzgruppen posługiwały się specjalną „księgą gończą” — listami Polaków uznawanych za zagrożenie dla niemieckiej władzy, która powstawała już wiosną 1939 roku, obejmując lokalnych polityków, naukowców, duchownych oraz ludzi zaangażowanych w walkę o niepodległość.

Ci ludzie, uznawani za niebezpiecznych, byli pierwszymi ofiarami Fortu VII, który stał się miejscem aresztowania i likwidacji. Egzekucje odbywały się bez postawienia jakichkolwiek zarzutów, a wielu z tych, którzy trafili do obozu, zostało natychmiastowo zamordowanych, najczęściej przez rozstrzelanie lub powieszenie.

MODLITWA O ŻYCIE

Po kilku tygodniach obozowych tragedii, Fort VII przeszedł pod kontrolę gestapo, które zamierzało uczynić z niego miejsce przejściowe dla przyszłych ofiar. Każdy, kto trafił do tego miejsca, czekał na swój los: proces przed hitlerowskim sądem, wywózkę do obozów zagłady, czy śmierć w lesie.

Funkcjonariusze Einsatzgruppe VI relacjonowali, jak przewozili ofiary do miejsc egzekucji. W relacjach zachowały się straszliwe opisy: skazani prowadzani byli do wykopów, w których ginęli od strzałów w tył głowy. Gdy samochodów z więźniami było więcej, na kolejnych przychodziło czekać w okolicy.

FIZYCZNE I PSYCHICZNE MĘKI

Na terenie Fortu VII, znanego jako „oboz krwawej zemsty”, więźniowie doświadczali nie tylko egzekucji, ale także brutalnych tortur. Zmuszano ich do uprawiania brutalnych ćwiczeń, jak na przykład „spacery zdrowotne”, które były jedynie kolejną formą znęcania. Warunki bytowe były katastrofalne, a nad więźniami ciążyła okropna głodówka.

Niektórzy przetrzymywani byli w podziemnych celach bez dostępu do światła, a ich higiena osobista znikała w morzu wszy, pcheł i pluskwi. Szczególnie tragiczne były relacje o szpitalu utworzonym w Forcie VII — postrzeganym jako miejsce umierania.

PSYCHIATRYCZNIE OTWIEŻONY PROBLEM

Wśród zapomnianych tragedii Fortu VII znajduje się los pacjentów zakładu psychiatrycznego z Owińsk, którzy zaczęli przybywać do obozu w październiku 1939 roku. Ich przerażające i chaotyczne przybycie pozostawiło trwały ślad w pamięci świadków. W wyniku niezwykle brutalnych eksperymentów, pacjenci ginęli od tlenku węgla — to były pierwsze niepokojące sygnały przyszłych zbrodni wywołanych dekretami Hitlera o masowej „eutanazji”.

MAKABRYCZNE DOSKONAŁOŚCI ZBRODNI

To, co miało miejsce w Forcie VII, stanowiło szokujący przykład, jak zbrodnia rodziła zbrodnię. W niewielu miejscach widoczne było, jak w brutalny sposób III Rzesza wdrażała swoje pomysły na eliminację niewygodnych ludzi. Już jesienią 1939 roku zaczęto stosować tlenek węgla w tym okrutnych działaniach, co prowadziło do kolejnych metod masowej zagłady, używanych podczas holokaustu. Czarna historia Fortu VII pozostaje tragicznym świadectwem ludzkiej niewiarygodnej okrucieństwa i cierpienia.

Nie ma dokładnych danych na temat liczby śmierci, jaką przyniósł Fort VII, ale szacuje się, że to kilkanaście tysięcy utraconych istnień. Jedna osoba zdołała uciec — Marian Schlegel, który ukrywał się w Rzeszy, ale jego historia to wyjątek od tragicznych reguł.

Pamięć ofiar Fortu VII wymaga ciągłego przypominania, aby tragedie przeszłości nie odeszły w niepamięć, a historia pozostała przestrogą i świadectwem mrocznych czasów, w których człowiek potrafił stać się bezwzględnym katem, a nie przykładem człowieczeństwa.

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie