Dzisiaj jest 20 maja 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Tajemnicza śmierć młodej ekspedientki sprzed 70 lat: nieodkryta zbrodnia w tle

6 maja 1955 roku warszawskie sklepy nie były bezpiecznymi miejscami, co dotkliwie odczuła Irena Rokicińska, kierowniczka jednego z punktów WSS „Społem”. Tego dnia, w wyniku brutalnego napadu, straciła życie, a następnie pojawiły się plany, by uczcić jej pamięć nadając nazwisko Rokicińskiej jednemu z domów towarowych na Pradze. Niestety, zamysł ten nigdy nie doczekał się realizacji. Jedyną pamiątką po tych tragicznych wydarzeniach pozostaje skromna tablica umieszczona na ścianie kamienicy, w której mieścił się napadnięty sklep.

HISTORIA UL. GRODZIEŃSKIEJ

Ulica Grodzieńska na warszawskiej Pradze, a zwłaszcza jej fragment znany jako Szmulowizna, ma swoje korzenie sięgające końca XIX wieku. W 1889 roku do stolicy włączono niewielką część terenów dawnej wsi Targówek. Ulica znajdowała się pomiędzy Radzymińską a torami dawnej Kolei Warszawsko-Petersburskiej, co wpłynęło na jej rozwój. Po 1925 roku Grodzieńska została wydłużona, aby połączyć się z ul. Nową.

W latach 30. XX wieku przy Grodzieńskiej powstały nowe kamienice, w tym istniejący do dziś budynek pod numerem 15/17, z kilkunastoma mieszkaniami oraz lokalem usługowym. To właśnie w tym miejscu, w 1955 roku, miały miejsce tragiczne wydarzenia, które zakończyły życie Ireny Rokicińskiej.

BRUTALNY NAPAD

Z dokumentów zgromadzonych w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej wynika, że 6 maja około godziny 11 do sklepu weszli młodzi mężczyźni – Tadeusz K. oraz Mieczysław J., obu podchodzących do tematu zaopatrzenia się w alkohol. Zaledwie chwilę wcześniej spożywali wódkę w okolicach dworca Wileńskiego i postanowili rozwiązać problem braku funduszy poprzez napad z wykorzystaniem broni zdobytej podczas wcześniejszego przestępstwa.

Mieczysław J. wymierzył pistolet w Irenę Rokicińską, podczas gdy Tadeusz K. okradał kasę. Sytuację dodatkowo skomplikowało pojawienie się sąsiadki, która, widząc zamknięte drzwi, początkowo zaniepokoiła się tym, co tam się działo. Rokicińska zawołała ją z prośbą o pomoc, co spotkało się z początkiem tragedii – napastnik oddał strzał, który okazał się śmiertelny. W swoich zeznaniach tłumaczył, że był to przypadkowy wystrzał.

UWCHODZENIE SPRAWCÓW

W relacjach prasowych następnego dnia pojawiło się stwierdzenie, że ujęcie napastników stanowiło spore wyzwanie dla organów ścigania, ponieważ posiadali oni broń. W chwilę po ataku dołączyli do nich pozostali wspólnicy, pełniąc rolę obstawy. Cała czwórka zdołała uciekło z miejsca zdarzenia.

Intensywne śledztwo rozpoczęte przez milicję przyniosło efekty dopiero w lutym 1956 roku, kiedy sprawcy zostali aresztowani. W międzyczasie Warszawę poruszyły wieści o innych, znacznie poważniejszych przestępstwach, które miały miejsce w mieście, a które były związane z Jerzym Paramonowem, oskarżanym o zabójstwo funkcjonariusza MO oraz liczne rabunki.

Niektórzy mieszkańcy Pragi zaczęli łączyć te sprawy i jako potencjalnego sprawcę wskazywali Paramonowa, co później skomentował dziennikarz Wojciech Piotr Kwiatek. Wówczas łatwo było przypisać przestępstwa jednej osobie, której imię krążyło w środowisku przestępczym. Kiedy Paramonow został schwytany, sąd szybko wydał wyrok — 8 listopada 1955 roku skazano go na karę śmierci, a egzekucję przeprowadzono w niespełna dwa tygodnie później w więzieniu przy ul. Rakowieckiej.

SPRAWIEDLIWOŚĆ I UPAMIĘTNIENIE

W połowie czerwca 1956 roku Sąd Wojewódzki w Warszawie orzekł również najwyższy wymiar kary wobec Mieczysława J., zaś Tadeusz K. i Mirosław S. otrzymali po 10 lat pozbawienia wolności. Najmłodszy z uczestników, 15-letni Zbigniew P., został skierowany do poprawczaka. Wkrótce potem Sąd Najwyższy złagodził wyrok, zamiast kary śmierci na dożywocie, co pozwoliło Mieczysławowi J. opuścić więzienie po 19 latach.

Irena Rokicińska, zamieszkała przy ul. Targowej, została pośmiertnie odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi. Już wcześniej doceniano jej zaangażowanie w pracy, co potwierdzał przyznany w 1954 roku dyplom. Jej postawa w obliczu napadu została szczególnie podkreślona. Mimo groźby ze strony rabusiów, nie wyjawiła miejsca, w którym ukrywała większą sumę pieniędzy. Sąd postanowił wystąpić z wnioskiem do prezydium rządu o nadanie imienia Ireny Rokicińskiej jednej z większych placówek handlowych, jednak władze PRL nie zaakceptowały tego pomysłu. W 1997 roku budynek przeszedł modernizację, przekształcając się w „Rainbow Center”, będące obecnie siedzibą lokalnego urzędu skarbowego.

W 1957 roku przy wejściu do sklepiku zawieszono tablicę pamięci Rokicińskiej, która przypomina o jej tragicznej śmierci i obojętnych okolicznościach, z jakimi się zmagała w trakcie wykonywania swoich obowiązków służbowych. Choć upływ lat zatarł nieco jej wyrazy, to wciąż pozostaje świadectwem dramatycznych wydarzeń lat 50.

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie