Ostatnie wydarzenia wokół Szymona Hołowni i Collegium Humanum wzbudzają kontrowersje, zwłaszcza w kontekście zbliżającej się kampanii wyborczej. Hołownia, pytany o swoje związki z tą uczelnią, stwierdził, że nie ma żadnych przestępstw, a sytuacja jest jasna. Polityk przyznał, że zrezygnował z pomysłu studiowania na Collegium Humanum po tym, jak pojawiły się wątpliwości dotyczące reputacji uczelni.
WĄTPLIWOŚCI I OSKARŻENIA
Według informacji przekazanych przez byłych pracowników uczelni, Hołownia miał być na liście studentów i otrzymał dyplom, mimo iż nigdy nie uczestniczył w zajęciach. „Newsweek” ujawnia, że wszystkie dokumenty dotyczące jego studiów były dostępne w systemie informatycznym uczelni, lecz nie ma dowodów, że rzeczywiście studiował.
Polityk podkreślił, że od roku robił sobie przerwę od życia publicznego i zainteresował się uzupełnieniem swojego wykształcenia. Przyznał, że rozważał studia na wielu uczelniach, jednak wybór padł na Collegium Humanum. „Dopełniłem formalności, ale ostatecznie studiów nie podjąłem” – zaznaczył Hołownia na konferencji prasowej. Wskazał, że nigdy nie uczestniczył w zajęciach, nie zapłacił za naukę i nikt go na uczelni nie widział.
GRY POLITYCZNE I INTRIGI
Hołownia zauważa, że toczące się w mediach oskarżenia mogą być elementem politycznego sporu, który nasilił się na kilka tygodni przed wyborami. Wyraził obawy, że pojawiające się informacje mogą mieć związek z prowadzonym już śledztwem w sprawie Collegium Humanum. „Ktoś próbuje w sposób niewłaściwy wykorzystać tę sytuację” – dodał.
Polityk zapowiedział, że rozważa dalsze kroki prawne przeciw uczelni z powodu bezprawnego wykorzystania jego danych osobowych, jeśli rzeczywiście nie podejmował studiów. „Zobaczymy, jakie kroki podejmiemy, mam w tym do czynienia z prawnikami” – podkreślił.
KAMPANIA WYBORCZA A ZAUFANIE PUBLICZNE
Hołownia nie ma wątpliwości, że obecna sytuacja jest wynikiem nadchodzącej kampanii wyborczej. „Oskarżenia, które słyszę, świadczą o tym, że rozpoczyna się gra polityczna, a jeśli to służby dzielą się z dziennikarzami nieprawdziwymi informacjami, oznaczać to może kryzys zaufania w koalicji” – zakończył lider Polski 2050, podkreślając jednocześnie, że pozostaje spokojny, a prawda w tej sprawie w końcu wyjdzie na jaw.