W regionie Bałtyku znowu zagościł niepokój związany z bezpieczeństwem podmorskich kabli komunikacyjnych. Minister obrony Szwecji, Carl-Oskar Bohlin, ogłosił, że doszło do kolejnej próby sabotażu. Tym razem uszkodzeniu uległ kabel Nordbalt, który łączy Szwecję z Litwą. Oznaki oporu po holowanej kotwicy sugerują, że sprawcą incydentu jest chiński statek Yi Peng 3, który opisywany jest jako powracający kłopot na wodach Bałtyku.
NUMER DWA, CZYLI DWA KABLE W STRATEGICZNYM ZAGROŻENIU
W połowie listopada br. na Bałtyku zniszczono dwa inne kable komunikacyjne, które łączyły Niemcy z Finlandią oraz Szwecję z Litwą. W ocenie Bohlina, te działania są związane z rosnącą niezależnością krajów bałtyckich od rosyjskiej i białoruskiej energii elektrycznej. Można pokusić się o stwierdzenie, że sytuacja w tej części Europy robi się coraz bardziej napięta, co budzi poważne obawy o przyszłość infrastruktury krytycznej w regionie.
KRYZYS NA BAŁTYKU: CZY JEDNO ZAGROŻENIE MOŻE ZBLIŻYĆ PAŃSTWA?
Podczas zbliżającego się szczytu w Helsinkach, w którym weźmie udział premier Donald Tusk, poruszona ma zostać kwestia bezpieczeństwa Bałtyku. Prezydent Finlandii, Alexander Stubb, zauważył, iż napięcia w regionie nasiliły się w ostatnich miesiącach, jednak wspólny wróg tylko wzmacnia współpracę krajów nadbałtyckich. Stubb podkreślił, że nie można pozwolić sobie na bierność w kontekście zagrożeń morskich.
JASNY SYGNAŁ DLA ROSJI I UNIA EUROPEJSKA GOTOWA NA DZIAŁANIE
Wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej, Henna Virkkunen, ogłosiła, że Unia jest gotowa zwiększyć inwestycje w infrastrukturę kablową oraz pogłębić współpracę z NATO w celu zapewnienia ochrony tych strategicznych zasobów. Czyżby nadchodził czas, gdy kraje bałtyckie przestaną udawać, że nie ma problemu? Rosyjska „flota cieni” wydaje się być nie tylko wyzwaniem, ale logiką działań, które będą musiały być podjęte w najbliższym czasie. Można tylko ogarnąć powstającą sytuację z ironią, bo w końcu, kto by przypuszczał, że morska kotwica ma swoje podstawy w polityce?
