Marcin Romanowski, poseł z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, obecnie znajduje się na Węgrzech, gdzie uzyskał azyl polityczny. Jego decyzja o opuszczeniu kraju wiąże się z postępowaniem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, w ramach którego jest podejrzewany o 11 przestępstw. Choć jego ucieczka wzbudziła wiele kontrowersji, Romanowski odważnie występuje w mediach, relacjonując swoje doświadczenia.
MEDIALNY KICZ I REAKCJA MINISTRA
Podczas rozmowy w TVP, Romanowski przyznał, że wniosek o azyl składał na przełomie października i listopada. Jego słowa spotkały się z szybką reakcją Tomasza Siemoniaka, ministra spraw wewnętrznych i administracji. Siemoniak ostro skomentował zachowanie posła, mówiąc, że zamiast milczeć, Romanowski uzależnił się od mediów i liczy na rozgłos. — Jutro będzie gulasz jadł i będzie to transmitował — ironizował minister, dodając, że cała historia jest dziwna. Z jego perspektywy, Romanowski powinien jak najszybciej wrócić do Polski i stanąć przed wymiarem sprawiedliwości.
PRZESZUKANIA I MIEJSCE UKRYWANIA
Minister Siemoniak skomentował również sytuację związaną z przeszukaniem klasztoru dominikanów w Lublinie, gdzie przypuszczano, że mógł ukrywać się Romanowski. Przyznał, że były różne tropy i sygnały do sprawdzenia. — To nie jest jakieś eksterytorialne miejsce. Każdy budynek, niezależnie od tego, czy to klasztor, czy dom prywatny, podlega procedurom policyjnym — wyjaśnił polityk, podkreślając, że policja zawsze ma prawo działać w granicach prawa.
Jak widać, sytuacja polityczna w Polsce staje się coraz bardziej skomplikowana, a postawa Romanowskiego może nie tylko wywołać sprzeciw, ale również zdradza jego lęki przed wymiarem sprawiedliwości. Wydaje się, że mediom brakuje już pomysłów na drugoplanowe historie, gdyż sam Romanowski zdaje się być głównym bohaterem chaotycznej opowieści jego własnego życia.
