Zaginięcie Beaty Klimek wzbudza coraz większe emocje, a po objęciu sprawy przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie na działce jej męża pojawiło się mnóstwo funkcjonariuszy policji. Rzecznik prokuratury potwierdził w rozmowie z „Faktem”, że przeprowadzane były czynności na miejscu. Ciekawiło nas, co o działaniach służb myśli Jan Klimek, mąż zaginionej, więc postanowiliśmy go zapytać.
SPOTKANIE Z POLICJĄ
We wtorek 19 listopada o poranku, około godziny 8:00, posesję Jana Klimka odwiedzili policjanci z Komendy Wojewódzkiej w Szczecinie oraz strażacy. Teren został otoczony policyjną taśmą, a działania trwały wiele godzin pod nadzorem prokuratury. Z miejsca zabrano dwa pojazdy – jeden należący do męża Beaty, a drugi do jej teściów.
Prokurator Łukasz Błogowski, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Szczecinie, potwierdził prowadzenie postępowania, zdradzając jedynie, że czynności są prowadzone pod nadzorem prokuratora. Więcej informacji w tej sprawie nie mógł jednak udzielić.
REAKCJA JAN KLIMKA
Jan Klimek nie ukrywał zdenerwowania w obliczu działań służb. Wyraził niezadowolenie z komunikacji z mediami, zarzucając, że wcześniejsze wypowiedzi zostały źle zinterpretowane. „Nie pozwolę, żeby mnie oczerniano. Wszystko, co powiedziałem, obróciło się przeciwko mnie. Mam już dosyć!” – powiedział w rozmowie z „Faktem”. Dodał, że nie jest w stanie ocenić działań policji, ponieważ po prostu wykonują swoją pracę.
OKOLICZNOŚCI ZAGINIĘCIA
Beata Klimek mieszkała ze swoimi teściami w dwupiętrowym domu we wsi Poradz w województwie zachodniopomorskim. Była w trakcie rozwodu z mężem, który od roku ma nową partnerkę, Agnieszkę B. Para związała się po 26 latach małżeństwa, co z pewnością mogło wpłynąć na obecną sytuację.
W poniedziałek, 7 października, Beata odprowadziła trójkę dzieci na przystanek, a sama planowała udać się do pracy. Niestety, nie dotarła na zlecenie, co zaniepokoiło jej pracodawcę, który próbuje się z nią skontaktować. Po godzinie 8:40 telefon Beaty był już nieaktywny. Z relacji rodziny wynika, że po odprowadzeniu dzieci wróciła do domu i od tamtej chwili ślad po niej zaginął.
POSZUKIWANIA CONTINUES
Rodzina Beaty, zrozpaczona jej zniknięciem, organizuje zbiórkę funduszy na wynajęcie detektywa, który miałby pomóc w ustaleniu prawdy. Siostrzenica zaginionej podzieliła się informacjami o niepokojących okolicznościach związanych z nagraniem z domowej kamery, które, jak się okazało, zarejestrowało jedynie moment jej wyjścia do dzieci, a później przestało działać.
Z kolei 23 listopada odbyły się kolejne poszukiwania, które przyciągnęły kilkadziesiąt osób, jednak zabrakło wśród nich męża Beaty oraz jego nowej partnerki. Pomimo intensywnych działań, nadal brak konkretów dotyczących miejsca pobytu zaginionej.
Wcześniej sprawą zajmowała się jedynie policja, lecz ostatnie dni przyniosły zmiany i śledztwo zostało przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Szczecinie, co może wprowadzić nową dynamikę w dochodzenie.
Cała ta historia pozostaje wstrząsająca, a niepokojące wpisy męża Beaty na jego profilach w mediach społecznościowych tylko potęgują niepewność dotycząca tego, co się wydarzyło. „Pamiętaj, karma, k***, zawsze wraca!” – napisał, co rodzi jeszcze więcej pytań o to, co mogło się stać z Beata Klimek.