Syria obchodzi koniec rządów Baszara al-Asada, po tym jak w niedzielę rebelianci ogłosili zdobycie Damaszku. Udzielony azyl polityczny prezydentowi i jego bliskim w Rosji nie oznacza jednak zakończenia 10-letniego kryzysu związanego z wojną domową. Mimo że sytuacja pozostaje doprawdy niepewna, mieszkańcy kraju patrzą w przyszłość z pewnym optymizmem. — Moi syryjscy przyjaciele twierdzą, że nic gorszego od Asada już ich nie spotka — mówi w rozmowie z „Faktem” Małgorzata Olasińska-Chart, koordynatorka pomocy dla Syrii Polskiej Misji Medycznej.
NOWA NADZIEJA DLA SYRII
Rebelianci, ogłaszając zdobycie stolicy, zakończyli 24-letnie autorytarne rządy al-Asada. Jego ucieczka do Rosji wzbudziła radość wśród ludności, jednak nie przyniosła spokoju w kraju, który od 2011 roku jest w ogniu konfliktu. — W Syrii żyje około 24 milionów osób, z czego 17 milionów pilnie potrzebuje wsparcia humanitarnego — dodaje Olasińska-Chart.
PRZEMIESZCZANIE SIĘ I POWROTY
Olasińska-Chart, członkini zarządu PMM, pracuje w obozach dla uchodźców w Iraku. Tam spotkała Syryjczyków, którzy uciekli przed wojną. — Część z nich planuje powrót. Na granicy syryjsko-jordańskiej, w rejonie, gdzie konflikt się rozpoczął, dostrzegam znaczny ruch powrotny — relacjonuje. Mieszkańcy wracają z prowincji, w których się ukrywali, do Damaszku czy Aleppo.
— Przybywają jedynie z tym, co mają w rękach, niekiedy wozami ciągniętymi przez osły, z minimalnym bagażem. W rzeczywistości powracają z okolic Idlib, gdzie musieli opuścić namioty i obozy dla uchodźców. To ogromne wyzwanie humanitarne dla takich organizacji jak Polska Misja Medyczna — tłumaczy.
TRUDNA SYTUACJA HUMANITARNA
Na szczęście granice pozostają otwarte, co pozwala na niesienie pomocy potrzebującym. Problemy w opozycyjnej części Syri trudno zlekceważyć, gdy służba zdrowia praktycznie przestała funkcjonować. — Ponad połowa populacji potrzebuje wsparcia w zakresie opieki medycznej, schronienia, odzieży na zimę oraz żywności — zwraca uwagę Olasińska-Chart.
Jednakże w Damaszku da się dostrzec pozytywne nastroje. Dziennikarka zauważa, że również lekarze współpracujący z nią w obozie wyrażają pewien optymizm. — Zapytałam ich, czy obawiają się powrotu radykalizmu. Wszyscy jednogłośnie odpowiedzieli, że Syria nie spotkała się z niczym gorszym niż Asad. Wszystko, co nastąpi, będzie lepsze od jego reżimu — wspomina.
— Moi syryjscy znajomi są przekonani, że najgorsze już za nimi, więc to, co usłyszałam, traktuję poważnie. Oni mają najlepszą wiedzę o sytuacji — dodaje. Jednak nie można mówić o stabilizacji do momentu odbycia wyborów, które powinny być przeprowadzone demokratycznie.
PRZYSZŁOŚĆ SYRII W RĘKACH DEMOKRACJI
— Jeżeli uda się zorganizować rzeczywiste wybory, na co wszyscy w Syrii i poza nią mają nadzieję, to możemy liczyć na powrót wykształconych ludzi, takich jak lekarze, inżynierowie czy nauczyciele, którzy pomogą odbudować potencjał kraju — wskazuje Olasińska-Chart. Kluczowym elementem tej stabilizacji nie są jedynie demokratyczne wybory, ale również powrót klasy średniej oraz inteligencji, które będą mogły zrekonstruować państwo i wyedukować społeczeństwo.