Iga Świątek nie wzbogaci swojego dorobku o pierwszy tytuł wielkoszlemowy w Australian Open. W półfinale przegrała z Amerykanką Madison Keys, a jej zmagania zakończyły się w emocjonującym stylu. Mimo że pocieszyć ją będzie mógł pokaźny przelew, zawodniczka z Raszyna z pewnością odczuwa gorycz porażki.
Mocne wejście, ale koniec w półfinale
Droga Świątek do półfinału była imponująca. Na swoim stadionie zdominowała rywalki, nie dając im szans na zwycięstwo. W eliminacjach pokonała kolejno Katerinę Siniakovą, Rebbekę Sramkovą, Emmę Raducanu oraz Evę Lys, a w ćwierćfinale okazale triumfowała nad Emmą Navarro.
Dreszczowiec na korcie
Pojedynek Świątek z Keys okazał się prawdziwym emocjonalnym rollercoasterem. Po bliskim i zaciętym meczu, w którym Polka spędziła na korcie blisko sześć godzin i oddała rywalkom tylko 14 gemów, ostateczny wynik brzmiał 7:5, 1:6, 6:7 (8-10). To była szósta konfrontacja między obiema tenisistkami, a Madison Keys zanotowała drugą wygraną w ich rywalizacji.
Zerwana szansa, ale solidna nagroda
Świątek już po raz drugi dotarła do półfinału Australian Open, tym razem podążając śladami swojego występu z 2022 roku. Za swój występ zarobiła 1,1 miliona dolarów australijskich, co przelicza się na niemal 2,8 miliona złotych. W przypadku awansu do finału, jej wypłata wzrosłaby do 1,9 miliona dolarów australijskich, czyli około 4,8 miliona złotych, ale to i tak nie porównuje się z kwotą, którą Polka mogłaby zgarnąć za zwycięstwo w całym turnieju.
Kto teraz czeka na Keys?
Madison Keys, aktualnie na 14. miejscu w rankingu WTA, po raz trzeci dotarła do tego etapu Australian Open. W przeszłości, w 2015 i 2022 roku, również próbowała swoich sił na tej arenie, jednak za każdym razem musiała uznać wyższość późniejszych zwyciężczyń. Teraz stanie przed szansą na swój pierwszy triumf, a w finale zagra z liderką rankingu, Aryną Sabalenką. Białorusinka, która w półfinale pokonała Paulę Badosę wynikiem 6:4, 6:2, liczy na trzecią z rzędu wygraną w Australian Open. Czas na emocjonujące starcie!”