W nocy z 16 lutego wybuchła tragedia w warszawskim Rembertowie. Mieszkańców osiedla obudziły krzyki, huk i odgłosy strzałów. We wnętrzu jednego z mieszkań rozgrywała się dramatyczna scena, która doprowadziła do tragedii. Mężczyzna próbował zastrzelić swoją partnerkę, a ona, mimo ciężkich obrażeń, zdołała uciec. Mężczyzna, 33-letni, targnął się na swoje życie.
PRZERAŻAJĄCE ODGŁOSY I TRAGEDIA
O północy, w Rembertowie, doszło do głośnej kłótni między parą, która dzieliła mieszkanie. Po strzałach, rozpanoszyły się panika i przerażenie wśród okolicznych mieszkańców. Osoby te, słysząc awanturę, z obawą spoglądały przez okna. Na parkingu przed blokiem zauważyli leżącą, zakrwawioną kobietę, która była w poważnym stanie.
Jak potwierdzili przedstawiciele policji, w wyniku kłótni mężczyzna popełnił samobójstwo po oddaniu strzałów w kierunku partnerki. Policja nieustannie bada okoliczności zdarzenia, a śledztwo prowadzone jest pod nadzorem prokuratury.
DOSTRZEŻONA TRAGEDIA
Warszawskie pogotowie ratunkowe „Meditrans” przekazało, że wezwanie dotyczyło napadu z użyciem broni na ulicy Pontonierów. Po przybyciu służb, ratownicy znaleźli 27-letnią kobietę na śniegu z dwiema ranami postrzałowymi. Na szczęście była przytomna, rozmawiała z ratownikami.
Niemniej, sytuacja szybko się skomplikowała. W jednym z mieszkań znajdował się 33-latek z bronią w ręku. Kolejnym ratownikom i policjantom potrzebującym wsparcia przyszło wkroczyć do mieszkania, gdzie znaleziono ciało mężczyzny z raną postrzałową w okolicach głowy, siedzącego w pozycji kolankowej.
TAJEMNICZA PARA I ZŁE REPUTACJE
W trakcie zbierania informacji, ustalono, że młoda kobieta prawdopodobnie była w ciąży, a mężczyzna cieszył się złą sławą. Sąsiedzi opowiadali o jego szemranych interesach, porównując go do gangstera. Wszyscy byli wstrząśnięci tragedią, która rozegrała się na ich oczach.
– Słyszałem wrzask, a potem strzały. Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem rannego kobietę – relacjonował jeden z mieszkańców. Z kolei inny dodał, że mężczyzna wydawał się nieprzyjemny i związany z podejrzanymi interesami. Zauważyli też, że para nie była z Warszawy, lecz przeprowadziła się do Rembertowa zaledwie miesiąc temu.
Te wydarzenia dowodzą, że za zamkniętymi drzwiami mieszkań mogą dziać się rzeczy, o których nie mamy pojęcia. Przykre jest to, że w tej sytuacji padło tyle niewinnych słów – dwa razy wystrzał, a jeden tragiczny koniec. Czy te krzyki można było usłyszeć z daleka? Często nie zdajemy sobie sprawy z realiów życia obok nas, aż do tak tragicznych momentów. Jedno jest pewne – każda historia ma swoje dramatyczne zakończenie.