Na granicy polsko-białoruskiej wielokrotnie oddawane są strzały – informuje „Rzeczpospolita”, cytując źródła związane z Ministerstwem Obrony Narodowej. Żołnierze, wykorzystując broń gładkolufową, prowadzą działania ostrzegawcze oraz alarmowe.
Strzały w liczbach
Od początku roku odnotowano 1609 strzałów z ostrej amunicji w strefie przygranicznej. Ministerstwo podkreśla, że w żadnym przypadku nie ucierpieli migranci. Dowódca Zgrupowania Zadaniowego „Bezpieczne Podlasie”, gen. Arkadiusz Szkutnik, w rozmowie na antenie Radia Białystok zaznaczył, że służby używają gumowych pocisków, które nie penetrują ciała. Strzelanie w kierunku ludzi ma być stosowane jedynie w ostateczności.
Skuteczność działań
Gen. Szkutnik zauważył, że po wielokrotnym użyciu broni gładkolufowej, najbardziej agresywni migranci nie podejmują prób ataku, gdy dostrzegają żołnierzy uzbrojonych w tę broń. Stanowi to, według niego, skuteczny środek odstraszający.
Obecność żołnierzy z bronią gładkolufową dokumentują również migranci na nagraniach zamieszczanych w internecie. Od początku roku wciąż prowadzone są dochodzenia dotyczące użycia broni w stosunku do osób próbujących przekroczyć granicę. Jednym z incydentów jest zdarzenie z 3 listopada, kiedy to policjant oddał strzały w stronę Syryjczyka, który został ranny i trafił do szpitala.
Nie wszystkie strzały były uzasadnione
Kolejny przypadek dotyczy dwóch żołnierzy, którzy strzelali w kierunku migrantów w okolicach Dubicz Cerkiewnych. Prokuratura Krajowa uznała, że żołnierze nie znajdowali się w sytuacji zagrażającej ich życiu.
Obrażenia wśród żołnierzy
Z danych zawartych w artykule wynika, że od początku roku 63 żołnierzy doznało obrażeń w wyniku działań na granicy. Większość przypadków dotyczyło drobnych ran, które nie wymagały zwolnienia ze służby. Jedynym tragicznym incydentem pozostaje atak, w wyniku którego zginął sierżant Mateusz Sitek, zraniony nożem 6 czerwca.
Ataki na żołnierzy
Migranci, w celu ataku na polskich żołnierzy, korzystają przede wszystkim z kamieni, gałęzi oraz szklanych butelek, a także proc. Jak informuje wiceszef MSWiA Czesław Mroczek, zabezpieczenie granicy polsko-białoruskiej kosztuje skarb państwa 2,5 miliarda złotych rocznie. Premier Donald Tusk przedstawił tę kwotę europejskim liderom podczas ostatniego szczytu w Brukseli.
Wydatki na bezpieczeństwo
Na koszty składają się m.in. uszczelnienie oraz rozbudowa murów na odcinkach rzecznych, budowa wież obserwacyjnych, wytyczanie dróg do granicy, a także zakup dronów do patrolowania terenu. Łączna kwota wydatków może wynieść 1,6 miliarda złotych, a ostateczne dane pojawią się po przeprowadzeniu przetargów.
Dotychczas Unia Europejska przekazała Polsce 67 milionów euro w ramach Funduszu Zintegrowanego Zarządzania Granicami, co przekłada się na około 290 milionów złotych, czyli niewiele ponad 10 procent całkowitych kosztów ponoszonych przez nasz kraj.
Źródło/foto: Interia