Na pokładzie samolotu linii Iberia, który w piątek (21 lutego) leciał z Düsseldorfu do Madrytu, miało miejsce niecodzienne zdarzenie. W czasie lotu, gdy Airbus A320 spokojnie przelatywał nad Europą, nagle w kokpicie zabrzmiał alarm. Pilota ugryzła tarantula, a fakt, że jest uczulony na ukąszenia pająków, dodał dramatyzmu sytuacji.
Natychmiastowa reakcja
Gdy pilot zorientował się, co się stało, natychmiast poinformował załogę. Personel zareagował błyskawicznie, podając mu dawkę Urbasonu, leku przeciwzapalnego, który jest stosowany w przypadku poważnych alergicznych reakcji. Dzięki temu kapitan mógł zachować panowanie nad maszyną i bezpiecznie wylądować na lotnisku w Madrycie.
Pająk na pokładzie
Według doniesień hiszpańskiego dziennika „La Voz de Galicia”, prawdopodobnie pająk dostał się na pokład podczas wcześniejszego przystanku w Casablance w Maroku. Samolot lądował także na innych europejskich lotniskach, takich jak Bruksela, Zurych i Tuluza, co sugeruje, że tarantula mogła podróżować z bagażem lub ładunkiem, unikając standardowej kontroli bezpieczeństwa.
Bezpieczeństwo po lądowaniu
Po wylądowaniu na lotnisku w Madrycie wdrożono ścisłe procedury bezpieczeństwa. Zespół specjalistów przeprowadził dokładną fumigację kabiny oraz ładowni, aby wyeliminować możliwość obecności innych pajęczaków. Cała operacja spowodowała trzygodzinne opóźnienie kolejnego lotu do Vigo, co nie uszło uwadze pasażerów, którzy zostali poinformowani o sytuacji.
Wspomnienia z przeszłości
Incydent z tarantulą nie był pierwszym przypadkiem związanym z obecnością zwierząt w samolotach. W listopadzie 2004 roku lot na Azorach został uziemiony na pięć dni, gdy ponad 130 chomików udało się wydostać z klatek w luku bagażowym. Również w styczniu 2024 roku, w Tajlandii podczas krajowego lotu odkryto węża w bagażu, co wywołało panikę wśród podróżnych.
Takie sytuacje przypominają, że podróże lotnicze bywają nieprzewidywalne, a przypadkowe spotkania z nieproszonymi pasażerami potrafią znacząco skomplikować plany podróżnych.
(Źródło: Le Figaro)
