Kamil Stoch ma za sobą naprawdę trudny okres. Nasz trzykrotny mistrz olimpijski wrócił do rywalizacji w Pucharze Świata po blisko miesiącu nieobecności. W Zakopanem zdołał wywalczyć miejsce w polskiej drużynie na konkurs, mimo że ostatni raz w Pucharze Świata pojawił się 22 grudnia. Ostatecznie Biało-Czerwoni zajęli piątą pozycję, a Stoch indywidualnie zajął 25. lokatę. Jego drugi skok, w którym osiągnął odległość 131 metrów, na pewno zasługuje na uwagę.
TRUDNY POWRÓT DO RYWALIZACJI
Zawody drużynowe były dla Stocha nowym wyzwaniem po długookresowej przerwie. „Pierwszy skok był dość spięty i sztywny, mocno spóźniony. Za to drugi miał większą energię i prawdziwe serce” – relacjonował skoczek po zawodach. Cieszy się, że pomimo trudności, znajduje się w składzie reprezentacji, choć zdaje sobie sprawę, że nie wnosi jeszcze tyle, ile by chciał.
KLUCZYK DO SUKCESU
Trener Thomas Thurnbichler podjął decyzję, aby postawić na Stocha, co miało miejsce po piątkowych kwalifikacjach. Nasz reprezentant zauważył, że wraca do korzeni, porównując swoją sytuację do naturalnego cyklu życia zawodnika: „Każdy z nas musi odnaleźć swój klucz do sukcesu”. Podkreślił również, że obecny poziom skoków narciarskich rośnie z roku na rok, co wymaga od skoczków doskonałego przygotowania we wszystkich aspektach.
PRZYSZŁOŚĆ POLSKICH SKOCZKÓW
Polacy w sobotnim konkursie zdobyli 1037 punktów, ale zanotowali 80 punktów straty do podium. „Wydaje mi się, że niewiele brakuje nam do osiągnięcia najwyższego poziomu. Paweł pokazuje, że można się liczyć w walce o czołowe lokaty, więc każdy z nas również potrafi” – podsumował Kamil Stoch. Czas pokaże, jak potoczą się losy Polaków w nadchodzących zawodach, ale determinacji na pewno im nie brakuje.