Zarzuty nieumyślnego spowodowania śmierci i obrażeń ciała usłyszeli Regina i Wiesław S., którzy sprzedawali mięsną galaretkę własnej produkcji na targu w Nowej Dębie – potwierdził portal polsatnews.pl. W produkcie wykryto znaczne przekroczenie azotanu sodu, co doprowadziło do śmierci 54-latka. Małżeństwu grozi do pięciu lat pozbawienia wolności.
Prokuratura zmieniła zarzuty dla Reginy i Wiesława S. z Mielca w sprawie śmiertelnego zatrucia wytwarzaną przez nich galaretką mięsną.
– Ustalono, że podejrzani dopuścili się nieumyślnego spowodowania śmierci jednej osoby, a także nieumyślnie doprowadzili do ciężkich obrażeń ciała u dwóch innych osób – przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu, prokurator Andrzej Dubiel, w rozmowie z portalem polsatnews.pl. Zatrucie galaretką. Zmiana zarzutów dla małżeństwa z Mielca
U jednej z osób choroba doprowadziła do stanu realnie zagrażającego życiu, a u drugiej spowodowała uszczerbek na zdrowiu trwający powyżej siedmiu dni. – Zarzuty zmieniono, ponieważ taki wniosek wynikał z materiału dowodowego. Bezspornie wynikało, że istnieje ściśły związek przyczynowo-skutkowy między zjedzeniem galaretki a śmiercią jednej z osób – zaznaczył prokurator.
We wcześniejszej informacji pojawiła się wiadomość, że galaretka mięsna zakupiona na targu w Nowej Dębie wywołała zatrucie kilku osób. Tam wyrób garmażeryjny własnej produkcji sprzedawało małżeństwo z Mielca. Po spożyciu galaretki zmarł 54-letni obywatel Ukrainy, Jurij N. Państwowy Instytut Weterynaryjny w Puławach potwierdził, że galaretka zawierała znacznie za dużo azotanu sodu, przekraczającego normę o ponad 100%.
W związku z nowym zarzutami, małżonkom grozi kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Wobec nich zastosowano środki zapobiegawcze, takie jak dozór policyjny oraz zakaz produkcji i sprzedaży wyrobów mięsnych.
Sprawa trafi do sądu po wykonaniu pozostałych czynności, ale jest już na końcowym etapie – podkreślił prok. Dubiel.
Źródło/foto: Polsat News