Damian Ch. trafił za kratki na cztery miesiące z powodu zaległych alimentów. Niestety, po tym czasie nie wrócił do swojego domu. Jego rodzina jest wstrząśnięta i podejrzewa, że zgon mężczyzny mógł być skutkiem pobicia ze strony funkcjonariuszy. Choć Służba Więzienna przyznaje się jedynie do przeprowadzenia interwencji, rodzi się pytanie: co tak naprawdę wydarzyło się w Zakładzie Karnym na ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu?
TRAGEDIA W ZAKŁADZIE KARNYM
29 sierpnia tego roku miała miejsce tragedia, która wciąż nie daje spokoju bliskim zmarłego. W międzyczasie wychodzą na jaw nowe szczegóły, które mogą rzucić cień na okoliczności śmierci Damiana Ch. Bliscy mężczyzny wydali oświadczenie, w którym relacjonują wydarzenia związane z jego zgonem. Wspominają anonimowy list przesłany do fundacji Freedom24, w którym zasugerowano, że to strażnicy mogli pobić osadzonego.
FAŁSZYWE INFORMACJE O SAMOBÓJSTWIE
Mecenas Paula Wierzbicka, reprezentująca rodzinę, wskazuje, że początkowo matka Damiana usłyszała, iż jej syn popełnił samobójstwo. „Jednak okazuje się, że była to dezinformacja, ponieważ Służba Więzienna zastosowała środki przymusu bezpośredniego, podczas których osadzony zmarł. Zdjęcia wykonane po jego śmierci pokazują liczne ślady pobicia” – podkreśla mecenas.
Służba Więzienna odpowiada, że Damian miał być agresywny i zaatakował funkcjonariusza, co zmusiło ich do użycia środków przymusu. Podczas interwencji mężczyzna stracił przytomność. „Strażnicy podjęli reanimację, która przywróciła funkcje życiowe, ale podczas transportu do szpitala doszło do kolejnego zatrzymania krążenia, co doprowadziło do zgonu” – przekonują przedstawiciele Służby.
ŚLEDZTWO I NIEWYJAŚNIONE OKOLICZNOŚCI
Prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie tragicznych okoliczności zdarzenia, badając ewentualne nieumyślne spowodowanie śmierci. „Na chwilę obecną nikt nie usłyszał zarzutów. Przesłuchano funkcjonariuszy, innych osadzonych oraz ratowników medycznych, ale doniesienia o rzekomym pobiciu nie zostały potwierdzone” – relacjonuje Karolina Stocka-Mycek, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu.
Śledczy czekają na wyniki sekcji zwłok oraz badania toksykologiczne, które mają pomóc w ustaleniu przyczyny zgonu. Dotychczas wiadomo, że przed zdarzeniem mężczyzna był wyraźnie pobudzony.
Nowe informacje sugerują, że rodzina mogła zostać wprowadzona w błąd co do okoliczności zgonu. Prokuratura informuje, że ten wątek, wcześniej nieujawniany, został nagłośniony w mediach i będzie objęty dalszymi analizami.
Sprawa Damiana Ch. staje się symbolem wielkiej tragedii, a pytania o prawdę oraz sprawiedliwość wciąż pozostają bez odpowiedzi. Jego bliscy żądają jasności i odpowiedzialności za to, co się wydarzyło w zakładzie karnym.