W Służbie Kontrwywiadu Wojskowego istnieje dokument, który przestrzegał przed stosowaniem systemu Pegasus do działań kontrwywiadowczych z obawy o ewentualny wyciek danych poza granice kraju. Zignorowano go — wynika z informacji, które ujawnia poniedziałkowa „Rzeczpospolita”.
INWIGILACJA NA ZLECENIE POLSKICH SŁUŻB
Gazeta przypomina, że system Pegasus, opracowany w Izraelu, był wykorzystywany do inwigilacji telefonów 578 osób na zlecenie polskich służb. Według ministra sprawiedliwości Adama Bodnara, korzystały z niego Centralne Biuro Antykorupcyjne, Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego oraz Służba Kontrwywiadu Wojskowego. Komendant główny policji, Marek Boroń, również przyznał, że policja posługiwała się tym systemem. Zakupem Pegasusa zajmowało się CBA, a ABW oraz SKW opłacały jego użytkowanie; jako pierwszy doniósł o tym portal tvn24.pl.
WYSOKIE KOSZTY WYKORZYSTANIA
Z danych przedstawionych przez „Rzeczpospolitą” wynika, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego płaciła około 2 miliony złotych co pół roku, co w sumie daje około 11 milionów złotych. Dla porównania, w 2019 roku budżet SKW wynosił niespełna 200 milionów złotych, co w przybliżeniu oznacza, że 2% tej kwoty zostało przeznaczone na korzystanie z Pegasusa.
RYZYKO WYJŚCIA DANYCH ZA GRANICĘ
Najbardziej szokujące może być stwierdzenie zawarte w dokumencie SKW, które jasno wskazuje, że dane pozyskane przy pomocy Pegasusa mogą trafić do Izraela. Prawdopodobnie jest to opinia pisemna dyrektora ds. operacyjnych, który zresztą już nie pełni służby. Świadomość istnienia takiego ryzyka powinna skłonić służby do unikania wykorzystywania systemu w zadaniach o charakterze kontrwywiadowczym, aby informacje o podejrzanych, potencjalnych agentach innych krajów, nie trafiały za granicę.
BRAK KOMENTARZA W SPRAWIE PEGASUSA
W odpowiedzi na te doniesienia, Służba Kontrwywiadu Wojskowego zadeklarowała brak komentarza odnośnie spekulacji dotyczących użycia systemu Pegasus. Pracownicy Centrum Operacyjnego Ministerstwa Obrony Narodowej zaznaczyli, że zgodnie z ustawą SKW jest zobowiązana do ochrony metod działania oraz zgromadzonych informacji, w tym danych identyfikujących swoich funkcjonariuszy.
Ponadto, rysują się pytania o transparentność działania polskich służb oraz o to, jak bardzo zależność od zagranicznych technologii może wpływać na bezpieczeństwo krajowe. Czy w obliczu tak wielkiego ryzyka i kosztów warto było sięgać po tak kontrowersyjny system? Odpowiedzi na te pytania wciąż pozostają otwarte.