Ostatnie doniesienia o skażonych borówkach, które trafiły do sprzedaży, w tym również w Holandii, wywołały spore kontrowersje. Powód? Owoce te miały pochodzić z Polski. W związku z tym redakcja „Faktu” wystąpiła do Głównego Inspektoratu Sanitarnego (GIS) z prośbą o potwierdzenie, czy takie borówki dotarły również do polskich sklepów i czy przyczyniły się do zakażeń u naszych rodaków. Oto najnowsze informacje w tej sprawie.
WIELOWYMIARNY PROBLEM
Informacje o wycofaniu skażonych mrożonych borówek sprzedawanych w kilogramowych opakowaniach potwierdziła sieć handlowa Albert Heijn, która podjęła decyzję o tym kroku w poniedziałek, 13 stycznia. Doniesienia wskazują, że owoce pochodziły z Polski. Holenderski odpowiednik polskiego sanepidu zaznaczył, że do zanieczyszczenia mogło dojść w wyniku niewłaściwej higieny ze strony zbieraczy, którzy mogli nie przestrzegać zasad sanitarno-epidemiologicznych po korzystaniu z toalety.
Według holenderskich mediów, z tego powodu zakażonych zostało 31 osób, z których 12 wymagało hospitalizacji. Co więcej, tamtejszy urząd sanitarny sugeruje, że faktyczna liczba zakażeń może być jeszcze wyższa, a jedna z poszkodowanych osób nawet złożyła wniosek o odszkodowanie. Warto zauważyć, że sytuacja ta może zagrażać nie tylko zdrowiu, ale również reputacji polskich produktów spożywczych.
CZARNE CHMURY NAD POLSKĄ ŻYWNOŚCIĄ
W odpowiedzi na prośbę o komentarz, rzeczniczka prasowa sieci Albert Heijn, Pauline Van Den Brandhof, stwierdziła: „Nie możemy jeszcze powiedzieć, w jaki sposób borówki mogły zostać zanieczyszczone. Dochodzenie jest w toku, a do czasu jego zakończenia nie będziemy składali żadnych oświadczeń dotyczących dostawców.” Przekazała także, że jakość produktów ma dla nich pierwszeństwo przed szybkością reakcji.
Marek Waszczewski, rzecznik prasowy Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Polsce, potwierdził, że sprawa jest już znana inspekcji i została zgłoszona do Systemu Wczesnego Ostrzegania o Niebezpiecznej Żywności i Paszach (RASFF). Na ten moment wciąż nie wiadomo, czy zanieczyszczone borówki pochodziły z krajowych upraw. W toku jest postępowanie mające na celu ustalenie źródła oraz rozmiaru problemu, również w aspekcie dystrybucji.
OCZEKIWANIE NA WYJAŚNIENIA
„Bliższe informacje będę mógł udzielić po przeprowadzeniu przez nasze służby wszystkich czynności,” dodał Waszczewski. Wygląda na to, że my, konsumenci, musimy uzbroić się w cierpliwość i czekać na wyniki dochodzenia. Czas pokaże, jak sytuacja wpłynie na wizerunek polskich produktów na rynkach zagranicznych oraz na poziom zaufania klientów do jakości naszej żywności.