Dzisiaj jest 3 lutego 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Sąd ukarał ofiarę wypadku wbrew oczekiwaniom po tragicznym incydencie z pijanym kierowcą

W lany poniedziałek ubiegłego roku w Małdytach (województwo warmińsko-mazurskie) doszło do tragicznego incydentu. Pijany do nieprzytomności 28-letni Tymoteusz M. prowadząc skradziony bus, bez jakiejkolwiek legitymacji do kierowania pojazdem, wjechał w spacerującą chodnikiem rodzinę. Krzysztof (34 l.), Sandra (30 l.) i ich pięcioletni syn Dawid Borowiccy mieli szczęście, gdyż samochód najpierw uderzył w drzewo, co znacznie zmniejszyło jego prędkość przed zderzeniem z nimi. Co ciekawe, zanim zapadł wyrok w sprawie sprawcy, sąd w Morągu postanowił ukarać… jedną z ofiar wypadku.

OFIARA W WNIOSKU

Sandrę Borowicką skazano na prace społeczne, ponieważ Tymoteusz M. oskarżył ją, że nasłała na niego media. W wyroku czytamy: — Obwiniona w okresie od kwietnia do 30 września 2024 roku w miejscowości Małdyty, poprzez nakłanianie telewizji, robienie zdjęć i nagrywanie telefonem, złośliwie niepokoiła Tymoteusza M., zakłócając jego spokój psychiczny.

Za tę rzekomą „złośliwość” sąd zdecydował o przyznaniu Sandrze miesiąca ograniczenia wolności, w formie kontrolowanej pracy na cele społeczne, liczonych na 30 godzin.

W wyniku wypadku, syn Sandry trafił do szpitala z wstrząśnieniem mózgu, a jego ojciec doznał uszkodzenia kręgosłupa i ogólnych potłuczeń. Na szczęście matka, która szła z przodu, nie odniosła żadnych obrażeń. Poszkodowana nie była jednak wezwana na rozprawę, a o wyroku dowiedziała się jedynie z sądowego pisma.

SKANDALICZNA SYTUACJA

Mecenas Piotr Brzozowski, reprezentujący Sandrę, wyraził swoje oburzenie: — Jak można osądzić ofiarę wypadku jako sprawcę?! Szukała pomocy w mediach, a teraz stoi przed sądem. Sprawca jest oskarżany, a policja ściga ofiarę. Czy to naprawdę jest sprawiedliwość? Wyobraźmy sobie, że skończy na ulicy w odblaskowej kamizelce, podczas gdy sprawca będzie się z niej śmiał — dodał.

Adwokat pani Sandry odwołał się od wyroku, a 28 stycznia sprawa była ponownie rozpatrywana przez ten sam sąd, jednak w innym składzie. Ku powszechnemu zdziwieniu, sędziowie uniewinnili kobietę.

— Nigdy nie nasyłałam żadnej telewizji na tego człowieka — oświadczyła ofiara wypadku. — Gdy zdarzył się incydent, media zaczęły się interesować sprawą. Byłam w szoku, że oskarżono mnie bez żadnych dowodów… Sąd nie miał wątpliwości co do mojej niewinności.

Cała sytuacja ukazuje nie tylko absurdy wymiaru sprawiedliwości, ale również trudną rzeczywistość ofiar wypadków, które często muszą stawić czoła dalszym konsekwencjom swoich nieszczęść, zamiast otrzymać wsparcie i zrozumienie.

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie