Europejski Urząd ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF) zarzuca Ryszardowi Czarneckiemu, że pobierał nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety. Zawiadomienie w sprawie europosła trafiło do polskiej prokuratury.
Według śledczych UE, Czarnecki miał pobierać nienależne zwroty kosztów podróży służbowych i diety. Po zakończeniu śledztwa na poziomie unijnym akta sprawy zostały przekazane polskiej prokuraturze. Według ustaleń OKO.press raport ws. Czarneckiego trafił do Prokuratury Okręgowej w Zamościu w maju 2019 r.
OLAF zlecił również Parlamentowi Europejskiemu odzyskanie pieniędzy od europosła PiS. Nie wiadomo jednak o jakie kwoty może chodzić. Śledczy nie mogą tego zdradzić, dopóki postępowanie jest w toku.
Prokuratura Okręgowa w Zamościu potwierdziła, że prowadzi postępowanie „w sprawie doprowadzenia Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, przy składaniu wniosków o zwrot kosztów podróży służbowych przez jednego z europosłów”. Za popełnienie tego przestępstwa może grozić od 6 miesięcy do nawet 8 lat więzienia.
Ryszard Czarnecki zapytany przez Onet o sprawę stwierdził, że jej nie zna i nie wie nic o śledztwie prokuratury w Zamościu.
Europosłowie wyłudzają pieniądze z PE
Ryszard Czarnecki nie jest pierwszym europosłem, którego oskarżono o wyłudzanie pieniędzy z unijnej kasy. W 2008 r. głośna stałą się sprawa polityka Samoobrony Jana Masiela. Jako europoseł miał on fikcyjnie zatrudnić część swoich asystentów. Dostawali oni pieniądze z PE i dzielili się nimi z Masielem.
W 2015 r. „Newsweek” ujawnił, że w podobny proceder zatrudniania „lewych” asystentów zamieszani byli politycy PiS. „W tekście „Lewi asystenci PiS” ujawniono, że na fikcyjnych, ale realnie opłacanych za brukselskie pieniądze etatach PiS zatrudniało m.in. makijażystki prezesa, kobietę, która opiekowała się chorą mamą Jarosława Kaczyńskiego i pracowników partii, którzy nie wiedzieli nawet, gdzie mieszczą się biura deputowanych.
źródło: OKOPress