Dzisiaj jest 19 lutego 2025 r.
Chcę dodać własny artykuł
Reklama

Rozwój polskich miast: nowe wyzwania i możliwości w architekturze wielopiętrowej

Dogęszczanie miast staje się odpowiedzią na dwa kluczowe kryzysy: mieszkaniowy i klimatyczny. Im prędzej podejmiemy działania, tym korzystniej wpłynie to na nasze wspólne dobro. Warto przy tym pamiętać, że gęstość zabudowy nie musi być negatywna — może również oznaczać więcej zieleni w naszym otoczeniu.

Cykl „13 pięter” autorstwa Filipa Springera to zbiór felietonów dotyczących problematyki mieszkaniowej, w którym autor, będący uznawanym pisarzem, reporterem i fotografem, analizuje kryzys mieszkaniowy w Polsce i poza jej granicami. Na łamach Interii przedstawi, jak właściwie wygląda nasze życie w miastach, zarówno w wymiarze osobistym, jak i ujęciu ogólnym, a także co można w tej kwestii zmienić.

W ostatnim czasie Grzesiek, mieszkaniec Trójmiasta i kierowca dostawczy, zareagował na moje wypowiedzi dotyczące zakazu budowy domów jednorodzinnych oraz potrzeby gęszczenia naszych miast. Dzień, w którym ujawniono moje przemyślenia, wywołał falę krytycznych komentarzy. Wśród nich znalazł się i jego, który niebezpiecznie wkraczał w sferę obraźliwych uwag, ukazując, że wciąż niektórzy nie potrafią pogodzić się z nowoczesnymi koncepcjami urbanistycznymi.

Warto zaznaczyć, że architektura oraz procesy związane z jej tworzeniem i rozbiórkami są odpowiedzialne za 40 procent globalnych emisji dwutlenku węgla. Gdyby budynki stanowiły odrębny kraj, emitowałyby więcej CO2 niż całe Chiny.

Kryzys budowy domów jednorodzinnych

Budowa domów jednorodzinnych generuje największe obciążenia środowiskowe — w przeliczeniu na osobę. To porównywalne z wydatkami związanymi z posiadaniem samochodu. Trudno zrozumieć, dlaczego warto inwestować w dużą i ciężką konstrukcję, żeby przetransportować jedynie jednego pasażera. Takie podejście może mieć sens tylko wtedy, gdy zakładamy, że zasoby są nieskończone, a to jest iluzja.

Podobna logika dotyczy budynków jednorodzinnych. Wydatki energetyczne związane z budową takiego domu są czterokrotnie wyższe niż w przypadku pięciopiętrowej kamienicy. Dodatkowo konieczność budowy infrastruktury, takiej jak drogi, prąd czy woda, ponoszona jest przez samorządy. W rezultacie korzyści trafiają do inwestora, a koszty we wspólną pulę mieszkańców.

Rozwój miast w Polsce

Polskie miasta rozrastają się w zastraszającym tempie, co wynika z silnego pragnienia posiadania domku z ogródkiem oraz rosnących cen mieszkań w miastach. Decyzja o budowie domu rozciąga się między ekonomią a stylem życia. Paradoksalnie pandemia nasiliła to zjawisko, gdyż domek z ogródkiem stał się bądz wyznacznikiem bezpieczeństwa w dobie zamknięcia.

Miasta, które niegdyś miały wyraźne granice, teraz zacierają je w sposób niekontrolowany. To zjawisko, określane jako „sprawl”, wpływa negatywnie na jakość życia oraz środowisko. Unijne regulacje, takie jak Nature Restoration Law, zakładają odbudowę ekosystemów do 2030 roku, co będzie niemożliwe, jeśli będziemy kontynuować rozprzestrzenianie zabudowy na nieużytki.

Gęstość jako rozwiązanie

Dogęszczanie miast stanowi odpowiedź na te wyzwania, jednak budzi także wiele kontrowersji. Gęste zabudowy często są kojarzone z nieprzyjemnymi skojarzeniami, np. z Hongkongiem czy Tokio.

Jednak analiza najgęściej zabudowanych obszarów w Polsce pokazuje, że nie posiadają one nadmiaru pięter — przykładem są wrocławski Ołbin i warszawski Muranów, które zachwycają dojrzałą zielenią oraz humanitarną skalą. Przykłady Kopenhagi, Barcelony czy Amsterdamu dowodzą, że gęstość może być przyjemna dla oka, a także sprzyjać jakości życia mieszkańców.

Warto również pamiętać, że do 2030 roku w państwach Unii Europejskiej zasadzonych ma być 30 miliardów drzew, co oznacza wzrost liczby drzew na mieszkańca o około 80 sztuk — to potencjał, który może znacząco wpłynąć na jakość życia.

Przyszłość urbanistyki w Polsce

Obawy Grześka najprawdopodobniej płyną z nieznajomości tematu. Można spoglądać na gęstość zabudowy jako na „miasto 15-minutowe”, w którym większość codziennych potrzeb mieszkańcy załatwiają w zasięgu krótkiego spaceru. Są jednak obawy związane z utrzymywaniem starych teorii spiskowych, które w sprawie urbanizacji budzą nieufność.

Jednak istnieje bardziej pragmatyczne podejście — demografia w Polsce ulega znaczącym zmianom. Od 2050 roku przewiduje się spadek liczby ludności o kilka milionów. W związku z tym nie ma potrzeby masowej budowy nowych mieszkań. Istnieje pulę około dwóch milionów pustostanów, co stawia nas w korzystnej sytuacji do ich adaptacji.

Pomocą w tej kwestii mogą być fundusze na adaptację, które mogłyby przysłużyć się do stworzenia 75 tysięcy mieszkań. Taka interwencja mogłaby spełniać potrzeby mieszkańców oraz przyczyniłaby się do wzrostu gęstości w miastach, nie posuwając się jednak do budowy nowych obiektów. Miasta mogłyby zyskać, a korzyści odczuli zarówno ci, którzy szukają mieszkań, jak i ci stawiający na korzystną urbanistykę. A może i ty, Grzesiu, dołączysz do tego grona?

Filip Springer

Źródło/foto: Interia

O autorze:

Remigiusz Buczek

Piszę tu i tam, a bardziej tu. Zainteresowania to sport, polityka, nowe technologie.
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie