W cichej miejscowości Kamienica Polska (woj. śląskie) miały miejsce dramatyczne wydarzenia, które wstrząsnęły lokalną społecznością. 34-letni Mateusz C. postanowił podpalić siebie oraz swój dom, co doprowadziło do interwencji policji. Jego partnerka, obawiając się o życie swoje i 2-letniego syna, wezwała służby. Sytuacja eskalowała, gdy okazało się, że agresywny mężczyzna oblał benzyną również policyjnych negocjatorów, co skutkowało poważnymi oskarżeniami o usiłowanie zabójstwa trzech funkcjonariuszy.
PIJANY AGRESOR I NAPIĘTA SYTUACJA
Wszystko zaczęło się 8 maja br., kiedy Mateusz C. w stanie nietrzeźwym pokłócił się z partnerką. Po jej decyzji o opuszczeniu mieszkania, mężczyzna zalał się benzyną, grożąc podpaleniem. Przybyli policjanci natychmiast przystąpili do negocjacji, jednak sytuacja szybko stała się niebezpieczna. W chwili, gdy mediatorzy usiłowali spokojnie rozwiązać konflikt, Mateusz oblał ich łatwopalną substancją, próbując ich w ten sposób zastraszyć. Prokurator Dariusz Klatow przedstawił sprawę podczas rozprawy w Sądzie Okręgowym w Częstochowie, gdzie relacjonował incydent jako akt zamachu na życie policjantów.
NAWIEDZONY MYŚLAMI SAMOBÓJCZYMI
Podczas zeznania Mateusz C. zaprzeczył oskarżeniom. Twierdził, że nie miał zamiaru skrzywdzić nikogo poza sobą. „Oblałem się benzyną, ale nikomu nie chciałem zrobić krzywdy” – argumentował, dodając, że w chwili zdarzenia był na urlopie tacierzyńskim. Jego partnerka i rodzice, obecni na rozprawie, wyrazili przekonanie, że Mateusz to spokojny człowiek i jednorazowy incydent nie definiuje go jako agresora.
POLICJANCI POD PRESJĄ
Funkcjonariusze, którzy byli świadkami zdarzeń, potwierdzili, że sytuacja była skrajnie niebezpieczna. Policjantka Aleksandra R. opisała, jak Mateusz oblał ją i kolegę łatwopalnym płynem, a podczas interwencji trzymał zapalniczkę. Policjant Adam B. dodał, że obawiał się o swoje życie, a to, co działo się w tym momencie na tarasie, było wystarczająco groźne, by zaznaczyć, iż czuł się w niebezpieczeństwie. Trzeci z policjantów, Michał J., opisał, że Mateusz wielokrotnie powtarzał, iż „dzisiaj z nim zginą”. Policjantom udało się ostatecznie obezwładnić agresora, a od tego czasu przebywa on w areszcie.
CO DALEJ Z MATEUSZEM C.?
Na następną rozprawę, która odbędzie się 16 grudnia, spoczywać będzie ciężar decyzji sądu. Jeśli zostanie stwierdzone, że Mateusz C. rzeczywiście chciał zabić policjantów, może mu grozić od 15 lat więzienia w górę. Matka oskarżonego jest w szoku, zapewniając, że jej syn nigdy nikomu nie zrobił krzywdy, a wydarzenia z Kamienicy Polskiej były jedynie tragicznie nieprzemyślaną chwilą.