Mołdawia na krawędzi: Oświadczenia Patruszewa budzą kontrowersje
Nikołaj Patruszew, były szef rosyjskiej Rady Bezpieczeństwa i bliski doradca Władimira Putina, stwierdził, że Mołdawia stoi przed wyborem: albo dołączy do innego państwa, albo przestanie istnieć. W wywiadzie udzielonym rosyjskiej gazecie „Komsomolskaja Prawda” Patruszew oskarżył władze w Kiszyniowie o szerzenie antyrosyjskiej narracji, która w jego opinii przyczynia się do kryzysu energetycznego w Naddniestrzu – prorosyjskiej samozwańczej republice.
Energetyczny kryzys w Naddniestrzu
Patruszew odniósł się do trudnej sytuacji w Naddniestrzu, gdzie kryzys energetyczny pogłębił się po zakończeniu umowy na tranzyt gazu między Kijowem a Moskwą. Z jego perspektywy władze Mołdawii są odpowiedzialne za tę sytuację, co ma rzekomo skutkować groźbą utraty suwerenności przez kraj. „Mołdawia albo stanie się częścią innego państwa, albo przestanie istnieć,” podkreślił, wskazując na niebezpieczne konsekwencje aktualnej polityki.
Reakcja Mołdawii
Mołdawskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych szybko odpowiedziało na te kontrowersyjne wypowiedzi, stwierdzając, że są one niedopuszczalną ingerencją w wewnętrzne sprawy kraju. W komunikacie podkreślono, że Republika Mołdawii jest suwerennym państwem, które dąży do demokratyzacji i integracji z Europą, tak jak pragną tego obywatele.
Warto również zauważyć, że podobne kontrowersyjne wypowiedzi pojawiły się wcześniej z ust rzeczniczki rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Mariji Zacharowej. Twierdziła ona, że Mołdawia to jedynie „dodatek do reżimu kijowskiego”, oskarżając władze Kiszyniowa o rusofobię.
Kryzys w Naddniestrzu
Naddniestrze to nieuznawana republika zawieszona w granicach Mołdawii, zarządzana przez prorosyjskie władze. Od początku roku region zmaga się z poważnym kryzysem spowodowanym deficytem dostaw gazu, co doprowadziło do wstrzymania działalności wielu przedsiębiorstw oraz problemów z dostawami energii i ogrzewania dla mieszkańców.
Źródło/foto: Interia