Marcin Romanowski, były wiceminister sprawiedliwości, który uzyskał azyl polityczny na Węgrzech, zdradził szczegóły swojego życia w Budapeszcie. W rozmowie z „Super Expressem” określił wynajmowane przez siebie mieszkanie jako dalekie od luksusów, choć nie można go zignorować. Dwa pokoje, za które płaci 4 tys. zł, nie należą do najdroższych opcji.
Życie na Węgrzech
Romanowski przebywa w Budapeszcie od grudnia, kiedy to jego adwokat, Bartosz Lewandowski, poinformował, że otrzymał azyl polityczny. Spotkał się z dziennikarzem w jednym z lokalnych hoteli, gdzie opisał swoje nowe życie, zaznaczając, że mieszkanie, mimo pomocy węgierskich znajomych, nie jest niczym specjalnym, jak niektórzy mogliby się spodziewać.
Nie otrzymując wsparcia finansowego od węgierskiego rządu, Romanowski przyznał, że „musi radzić sobie sam”. Mając na uwadze swoje plany, zamierza przeprowadzić remont mieszkania oraz rozpocząć naukę języka węgierskiego. W sprawach urzędowych korzysta z pomocy lokalnych przyjaciół i znajomych.
Przeszłość i obecność
W Polsce Romanowski jest poszukiwany w związku z trwającym śledztwem dotyczącym Funduszu Sprawiedliwości, które rozpoczęło się w lutym tego roku. Wobec byłego wiceministra postawiono 11 zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz nadużycie uprawnień. Grozi mu do 25 lat pozbawienia wolności, a prokuratura zapowiada dodatkowe zarzuty.
Niedawno Romanowski skierował list do Donalda Tuska w związku z przeszukaniem klasztoru dominikanów w Lublinie oraz pojawiającymi się informacjami o potencjalnych nadużyciach związanych z Europejskim Nakazem Aresztowania (ENA) wobec niego. Polityk apeluje o podjęcie działań mających na celu wyjaśnienie sytuacji oraz zapewnienie jej transparentności. Na koniec dodał, że gotów jest wrócić do Polski „w ciągu sześciu godzin”, jeśli jego oczekiwania zostaną spełnione.
Źródło/foto: Interia