W Mławie tragedia, która porusza serca. Po kilku godzinach intensywnej akcji ratunkowej, prowadzonej w zrujnowanej hali, przyszedł czas na smutne wieści. W jej gruzach znaleźli śmierć dwaj młodzi mężczyźni, bracia w wieku 29 i 30 lat, którzy byli mieszkańcami Żuromina, oddalonego o 40 km od miejsca katastrofy. Niestety, jeden z nich pozostawił po sobie osierocone dziecko.
KATASTROFA W GŁUSZY ZA DOPALACZAMI
Do tragicznego zdarzenia doszło 20 listopada w dawnej zajezdni PKS przy ul. Grota-Roweckiego. W tym momencie na prywatnej stacji diagnostycznej trwały prace montażowe związane z systemem monitoringu. W hali przebywało pięciu pracowników, z których dwóch zostało rzuconych na bok przez silny podmuch walącego się dachu, a trzech uwięziono w gruzach. Na szczęście na miejscu pojawiło się aż 70 strażaków, zespoły poszukiwawcze z Nidzicy i Nowego Dworu Mazowieckiego, a także wyszkolone psy.
TRAGICZNE STANOWISKO PRACY
Akcja ratunkowa dobiegła końca po godzinie 16. Życia dwóch braci nie udało się ocalić. Dodatkowo, jedna osoba została hospitalizowana – jej stan jest krytyczny, lecz nie zagraża jej życiu. Dwie inne osoby uznano za poszkodowane, jednak otrzymały jedynie doraźną pomoc medyczną.
PRÓBY USTALENIA PRZYCZYN
Dzień po tragedii śledczy przystąpili do ustalania przyczyn zawalenia się hali, jednak dostęp do wnętrza był niemożliwy. Prace prowadzone były z wykorzystaniem dronów. Prokurator rejonowy w Mławie, Marcin Bagiński, zaznacza, że decyzja o ewentualnym wejściu do środka należy do powiatowego inspektora nadzoru budowlanego. Na obecną chwilę bezpieczeństwo ludzi jest najważniejsze, a nikomu nie wolno ryzykować.
Śledztwo prowadzone jest w dwóch kierunkach: jako potencjalna katastrofa budowlana oraz wypadek przy pracy. Cała sytuacja rodzi pytania o nade wszystko istotne kwestie bezpieczeństwa pracowników oraz elewacji budowlanych. Jak to możliwe, że w XXI wieku dochodzi do tak dramatycznych wydarzeń?
Wobec zaistniałej sytuacji mieszkańcy Mławy oraz okolicznych miejscowości zastanawiają się, co dalej. Czy po tej tragedii zostaną wyciągnięte konkretne wnioski? Odpowiedzi przyjdą może dopiero z czasem, a my możemy tylko głęboko współczuć bliskim ofiar i mieć nadzieję, że podobne incydenty nie będą się powtarzać.