Rodzina Pawła Ziętkowicza († 25 l.) odkryła go leżącego w krzakach w Białym Dunajcu. Młody strażak, który spędził wieczór w remizie ze swoimi kolegami, gdzie najprawdopodobniej doszło do brutalnego pobicia, zmarł po dziesięciu dniach walki o życie w szpitalu. Prokuratura otrzymała niedawno opinię biegłych, która określa okoliczności śmierci 25-latka. Rodzina jest zdruzgotana wnioskami. „To nie ma sensu” — komentuje siostra Pawła.
SPOTKANIE, KTÓRE ZMIENIŁO WSZYSTKO
Początek sierpnia na długo pozostanie w pamięci bliskich Pawła Ziętkowicza. Spotkanie towarzyskie w remizie, podczas którego nie brakowało alkoholu, przybrało nieoczekiwany obrót. Po kłótni z jednym z kolegów, starszym od siebie mężczyzną, Paweł został brutalnie pobity. W nocy, chociaż odprowadzony do domu, cofnął się po telefon. Brak wieści o nim zaniepokoił jego mamę i siostrę, które postanowiły przeprowadzić poszukiwania.
TRAGICZNE ODKRYCIE
Zakrwawionego i nieprzytomnego Pawła odnalazły w krzakach, nieopodal remizy. Miał poważne obrażenia głowy i natychmiast trafił do szpitala, gdzie niestety zmarł dziesięć dni później. Śledztwo w sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa w Zakopanem, jednak do tej pory nikomu nie postawiono zarzutów. Sekcja zwłok wykazała, że przyczyną zgonu był krwiak podtwardówkowy, lecz nie ustalono, jak dokładnie powstał.
OPINIA BIEGŁYCH I REAKCJA RODZINY
Niedawno prokuratura otrzymała opinię, z której wynika, że obrażenia Pawła mogły być skutkiem przewrócenia się. Prokurator Justyna Rataj-Mykietyn zaznaczyła, że mechanizm urazu miał charakter bierny i mógł powstać w wyniku upadku. Rodzina, jednak nie zgadza się z tą wersją. Siostra zmarłego, pani Agnieszka, podkreśla, że relacje i nagrania, do których mają dostęp, przeczą ustaleniom prokuratury.
W samym nagraniu widać, jak mężczyzna, który powinien być kolegą Pawła, brutalnie bije go po głowie. „To nie było bezpodstawne – komentuje pani Agnieszka. Obrażenia, które miał Paweł, powstały w zupełnie inny sposób, a nie jak zakładają biegli. To dla nas nie do pomyślenia, że sprawca wciąż pozostaje na wolności.”
ŻAL I BEZRADNOŚĆ RODZINY
Rodzina Pawła planuje zażądać nowej analizy biegłych. Siostra zwraca uwagę na możliwe niedociągnięcia w pytaniach do ekspertów lub brak wystarczających informacji na temat okoliczności zdarzenia. „Wszyscy strasznie to przeżywamy. Budżet rodziny opierał się na Pawełku, moim bracie. Teraz zostaliśmy tylko my, a rodzice są już starszymi ludźmi” — wyznała zrozpaczona pani Agnieszka.