Rodzice narkomanki, która żyje w ciągłym uzależnieniu od 13. roku życia, opowiadają o trudnej rzeczywistości, w której przyszło im żyć. Ich córka, obecnie prawie 28-letnia, otrzymuje wsparcie ze strony instytucji społecznych, które w praktyce umożliwiają jej dalsze zażywanie narkotyków w „godnych warunkach”, a rodzice są zobowiązani do pokrywania kosztów leczenia, które sięgają 5 tys. zł miesięcznie. „Wiem, że nie powinno się marzyć o więzieniu dla własnego dziecka, ale chyba byłoby to najlepsze rozwiązanie dla wszystkich” – podkreślają zatroskani rodzice.
DRAMATYCZNY OPIS RODZINNYCH ZMAGAŃ
Paweł wyraża swoje rozczarowanie tym, że w Polsce, nawet jeżeli rodzice są w miarę normalni i zrównoważeni, są traktowani gorzej niż przestępcy. Swoją frustrację ujawnia w rozmowie z Magdaleną Rigamonti: „Nie możemy zmusić córki do leczenia, ale musimy płacić za to, że nie spełnia wymagań dotyczących normalnego życia”. Dla niego i jego żony bezsilność wobec systemu jest bolesnym doświadczeniem.
Ich córka zaczęła przygodę z używkami w szkole podstawowej. „Zabraliśmy ją z prywatnej szkoły, gdy zauważyliśmy, że ma kontakt z osobami uzależnionymi” – relacjonuje Paweł. Mimo wysiłków rodziców, problem nie zniknął, a w miarę upływu czasu córka pogrążała się w coraz głębszym uzależnieniu, manipulując dokoła siebie i unikając konsekwencji swoich działań.
RZECZYWISTOŚĆ BEZ SILNEJ WOLI
Rodzice z przerażeniem obserwują, jak ich córka, pomimo ich starań, wciąż ucieka w narkotyki i prostytucję. Agnieszka, matka, opowiada o zrywie rozpaczy, gdy córka po raz kolejny zniknęła. „Chciałam pomóc, ale w pewnym momencie zdałam sobie sprawę, że niewiele mogę zrobić” – przyznaje, łamiąc głos. W miarę jak córka stawała się coraz bardziej autodestrukcyjna, rodzice w końcu musieli postawić granice.
Pomimo przejść w różnych ośrodkach, córka nie utrzymywała dłużej kontaktu z rodziną, a ich wysiłki kończyły się fiaskiem. „To była walka z wiatrakami” – mówi Paweł i dodaje, że z każdym kolejnym problemem ich psychiczne i emocjonalne siły były wystawiane na próbę.
NIETYPOWE WYZWANIE DLA RODZINY
Punktem zwrotnym w ich dramatycznej historii było, gdy córka trafiła do więzienia po długim okresie uzależnienia. „Dwa razy w tygodniu rozmawialiśmy z nią online i wyglądała dobrze” – wspominają rodzice z nadzieją. Ta chwila nadziei szybko jednak zgasła, gdy po wyjściu z zakładu córka postanowiła podjąć ponowną walkę ze swoimi demonami, wracając do świata uzależnienia.
Obecnie sytuacja rodziców jest skomplikowana. Mimo że córka dostała miejsce w otwartym ośrodku pomocy społecznej, na ich barkach wciąż spoczywa odpowiedzialność finansowa za jej pobyt. Córka konsekwentnie nie chce zmierzyć się z rzeczywistością, co powoduje, że rodzice są zmuszeni znosić nieustanny ból i frustrację.
RZECZYWISTOŚĆ I NIEPEWNOŚĆ
Jak mówią, ich historia jest przykładem nieefektywności systemu wsparcia, który zamiast pomagać, przyczynia się do dalszej frustracji rodzin. W Polsce brak jest dialogu oraz skutecznych działań, które mogłyby realnie pomóc osobom z problemem uzależnienia. Agnieszka i Paweł żyją w niepewności, nie wiedząc, co przyniesie przyszłość ich córce.
Reakcją na tę sytuację, paradoksalnie, jest pragnienie, by ich córka w końcu znalazła drogę do zdrowia – nawet jeśli miało by to się wiązać z jej pobytem w więzieniu, które w ich oczach wydaje się ostatnią deską ratunku.