W Państwowej Inspekcji Pracy pojawiły się poważne zarzuty wobec Marcina Staneckiego, nowego głównego inspektora pracy. Pracownicy PIP wskazują na nepotyzm, zdominowanie urzędu przez wpływy PiS i „Solidarności”, a także na kontrowersyjne nagrody dla „znajomych królika”. Urząd broni się przed tymi oskarżeniami.
NOWE NADZORY I REFORMY W PIP
Marszałek Szymon Hołownia zachwalał nowego GIP, określając go jako kandydata z praktycznym doświadczeniem i reformatorską wizją. Podkreślił, że jego kadencja ma na celu modernizację PIP, by instytucja skuteczniej broniła praw pracowników. Zmiana na tym stanowisku nastąpiła po długim okresie oczekiwania, co miało na celu zredukowanie wpływów poprzednich władz.
We wrześniu Marcin Stanecki zwrócił się o zmiany kadrowe w PIP, jednak jak do tej pory nie zrealizowano wniosków. Członek Rady Ochrony Pracy, senator Kazimierz Kleina, tłumaczy, że rada potrzebuje czasu na zapoznanie się z dokumentami przed podjęciem decyzji.
SPORY POLITYCZNE I KADROWE PRZYPADKI
W odpowiedzi na te zmiany, Wojciech Szarama z PiS wymienia zaufanie marszałka Hołowni do Staneckiego, wskazując na spór dotyczący kadrowych nominacji. W PIP znajdują się osoby blisko związane z dotychczasową władzą, co budzi niepokoje o upolitycznienie instytucji. Jednakże, wobec wniosków zgłoszonych przez Staneckiego, jedynie Józef Bajdel wydaje się być zagrożony pozbawieniem stanowiska.
Nowe nominacje w PIP mają budzić kontrowersje. Niższe doświadczenie niektórych pracowników na kluczowych stanowiskach wzbudza wątpliwości co do ich kompetencji. Krytycy wskazują na przypadek nowej dyrektorki Departamentu Prewencji i Promocji, której staż wynosi zaledwie dwa lata.
NAGRODY I ZARZUTY O NEPOTYZM
Wśród inspektorów PIP pojawiają się także skargi na zarządzanie nagrodami uzależnionymi od efektywności pracy. Wysokie nagrody dla dyrektorów w porównaniu do pracowników budzą oburzenie, zwłaszcza że kwoty te przekraczają dwukrotność średniej wynagrodzenia. Jak informuje GIP, średnia nagrody dla dyrektorów wynosiła 9,2 tys. zł, podczas gdy dla pozostałych pracowników to tylko 3,5 tys. zł.
Mimo skarg związku zawodowego OPZZ, który krytykuje sposób przyznawania nagród, biuro GIP zapewnia, że nagrody przyznawane są na podstawie obiektywnych kryteriów, a ich wysokość jest ustalana z przedstawicielami pracowników.
PRZYSZŁOŚĆ PIP I PLANY REFORM
W obliczu zarzutów o nepotyzm i problemy kadrowe, Marcin Stanecki chce wzmocnić kompetencje inspektorów i pozyskać nowe środki z budżetu, aby zwiększyć liczbę zatrudnionych i poprawić wynagrodzenia. Czy jego reformatorskie podejście przyniesie oczekiwane zmiany i czy PIP wyjdzie z cienia politycznych gier? Czas pokaże.
Źródło/foto: Interia