Władze postanowiły zamknąć strefę lotów dla helikopterów w okolicach Krajowego Lotniska Reagana w Waszyngtonie w związku z tragiczną katastrofą lotniczą, która miała miejsce w Arlington. W wyniku tego dramatycznego zdarzenia zginęły wszystkie osoby znajdujące się na pokładzie zarówno samolotu, jak i śmigłowca, co czyni tę tragedię najpoważniejszym wypadkiem lotniczym w Stanach Zjednoczonych od 2001 roku.
Niebezpieczne zderzenie
W nocy z 29 na 30 stycznia samolot pasażerski linii American Airlines zderzył się z helikopterem UH-60 Black Hawk. Do wypadku doszło tuż przed pasem startowym lotniska im. Ronalda Reagana. Tragiczne wydarzenie zakończyło życie 67 osób — 64 pasażerów i członków załogi samolotu oraz trzech żołnierzy na pokładzie śmigłowca.
Szczątki w rzece
Fragmenty obu maszyn opadły do wód rzeki Potomak, a władze lotnicze szybko zareagowały na zaistniałą sytuację. Federalna Administracja Lotnictwa wprowadziła zakaz dla większości helikopterów korzystających z dwóch tras w rejonie lotniska. Wyjątek stanowią jedynie helikoptery medyczne, policyjne oraz te związane z prezydenckimi operacjami lotniczymi. Ograniczenia te obowiązywać będą przez około 30 dni, do momentu udostępnienia wstępnego raportu na temat wypadku.
Poszukiwania ofiar
Wczoraj, 29 stycznia, śledczym udało się odzyskać czarną skrzynkę helikoptera, a wcześniej dwie czarne skrzynki z samolotu. Dotychczas zidentyfikowano 41 ciał ofiar wypadku — 28 z nich rozpoznano, w tym członków załogi helikoptera, starszego sierżanta Ryana Austina O’Hary oraz starszego chorążego Andrew Loyda Eavesa. Zgodnie z życzeniem rodziny, nazwisko trzeciego żołnierza pozostaje nieujawnione.
Zły los na lotnisku
To dramatyczne zdarzenie przypomina o niebezpieczeństwie, które czyha na niebie. Choć technologia lotnicza znacząco się poprawiła, los niejednokrotnie potrafi być okrutny. W obliczu takiej tragedii nie można milczeć — każdy wypadek to nie tylko liczby, to przede wszystkim ludzkie tragedie i rozbite rodziny.