Radosław Sikorski był wyraźnie zszokowany pytaniem Moniki Olejnik, która przytoczyła fragment z tekstu dziennikarza Piotra Śmiłowicza dotyczący jego żony, Anne Applebaum. Sprawę skomentowała redakcja „Tygodnika Powszechnego”, z którego rzekomo miał pochodzić ten tekst, podkreślając, że w rzeczywistości artykuł był dostępny w innym miejscu. „Trudno znaleźć słowa, którymi moglibyśmy odpowiedzieć Monice Olejnik” — napisano w oświadczeniu.
Nieoczekiwane pytanie i szybkie wyjście
We wtorek wieczorem, na zakończenie programu „Kropka nad i”, Monika Olejnik zapytała Sikorskiego o artykuł z „Tygodnika Powszechnego”, w którym miał znaleźć się fragment sugerujący, że pochodzenie żony ministra spraw zagranicznych może być problemem w kontekście ewentualnego startu Sikorskiego w wyborach prezydenckich. Prowadząca zapytała go: — Co by pan odpowiedział autorowi?
Na to Sikorski odpowiedział z ironią: — A co pani sądzi? Można by pomyśleć, że już stało się tradycją, iż pierwszymi damami powinny być osoby pochodzenia żydowskiego. Po zakończeniu programu minister zdziwił widzów, szybko opuszczając studio, co zaskoczyło Monikę Olejnik.
Oburzenie w mediach społecznościowych
Później Sikorski w zamieszczonym wpisie na platformie X wyraził swoje oburzenie, podkreślając, że „wytykanie pochodzenia żony kandydata w kontekście wyborów prezydenckich jest absolutnie niedopuszczalne”. Monika Olejnik z kolei przeprosiła na Instagramie, jednak kwestia była już na ustach wielu.
Fakty a dezinformacja
Jak się jednak okazuje, w „Tygodniku Powszechnym” nigdy nie opublikowano fragmentu przytoczonego przez Olejnik. Piotr Śmiłowicz pisał dla Gazeta.pl o nieoficjalnych głosach w KO dotyczących krytyki Trumpa ze strony Applebaum, ale to nie było to, co sugerowała prowadząca.
Michał Kuźmiński, zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, w oświadczeniu jasno wskazał, że prowadząca program wprowadziła widzów w błąd, myląc źródła. „Trudno zrozumieć, czy Monika Olejnik sama badała temat, czy została wprowadzona w błąd” — stwierdził. Dodał, że takie wypowiedzi w programie mogą wprowadzać zamęt i odpowiadać za dezinformację.
Ostateczne refleksje
Na koniec Kuźmiński zauważył, że Olejnik nie zapytała Sikorskiego, co by powiedział o niepokojących pogłosach w KO, ale skupiła się na rzekomej opinii autora „Tygodnika Powszechnego”, co stawia pod znakiem zapytania intencje tego pytania. Wskazał, że jeśli był to celowy zabieg, komunikacja z prowadzącą programu staje się wyjątkowo trudna.
Źródło: TVN24, „Tygodnik Powszechny”