Rafał Trzaskowski, prezydent stolicy oraz wiceszef Platformy Obywatelskiej, w swoim niedzielnym wystąpieniu odniósł się do niepokojących zapowiedzi premiera Donalda Tuska. Podkreślił, że konieczne jest nieustanne dążenie do zdobycia większości dla legalizacji aborcji. — Naszym zadaniem jest przekonywanie koleżanek i kolegów do zmiany stanowiska. Liczę, że uda się to osiągnąć szybciej niż później – mówił Trzaskowski.
PEWNE PERSPEKTYWY CZY PESYMIZM?
Podczas piątkowego otwarcia czwartej edycji Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie, Donald Tusk wyraził pesymizm w kwestii legalizacji aborcji w bieżącej kadencji parlamentu. — Nie ma co się oszukiwać: do następnych wyborów nie uzyskamy w parlamencie większości dla legalizacji aborcji w pełnym zakresie. Mimo to, zmiany w praktykach prokuratury i szpitali już są wdrażane i będą widoczne – dodał Tusk.
SILNE GŁOSY Z LEWICY
Włodzimierz Czarzasty z Lewicy stanowczo sprzeciwił się pesymizmowi szefa Platformy, zadeklarowawszy kontynuację walki o prawa aborcyjne. — Uważam, że twierdzenie, iż w tej kadencji Sejmu można tylko załamać ręce, jest błędne. Donald, przepraszam – mówił Czarzasty podczas dyskusji na Campusie.
RADA DLA PRZYSZŁEGO PREZYDENTA?
Rafał Trzaskowski podzielił się swoim optymizmem, wskazując, że zmiana prezydenta może przyczynić się do liberalizacji przepisów dotyczących aborcji. — Jeśli w przyszłości będziemy mieli prezydenta skłonnego wspierać takie rozwiązania, to presja na tych, którzy obecnie bronią dotychczasowych regulacji, będzie ogromna. Wierzę, że uda się zliberalizować dawniej wprowadzone przez PiS restrykcje — powiedział Trzaskowski w rozmowie z TVN24.
AMBICJE CZY RZECZYWISTOŚĆ?
W ubiegłym tygodniu Tusk ogłosił swoje zamiary nieubiegania się o prezydenturę, wskazując na Trzaskowskiego jako potencjalnego następcę. Warszawski prezydent, choć nie potwierdził oficjalnie swojej kandydatury, zapewnił, że w przypadku objęcia urzędu podpisałby ustawę liberalizującą prawo aborcyjne. — Zrobimy wszystko, by dążyć do realizacji postulatu liberalizacji tego prawa – podkreślił.
PROBLEMY LEGISLACYJNE
W połowie lipca Sejm odrzucił nowelizację Kodeksu karnego autorstwa Lewicy, która miała na celu częściową dekryminalizację aborcji. Projekt zakładał uchwałę przepisów przewidujących karę 3 lat więzienia za przerwanie ciąży w sytuacjach niezgodnych z prawem oraz kary do 5 lat w przypadku aborcji po 12. tygodniu ciąży, gdy stwierdzono poważne wady płodu.
Do 2020 roku w Polsce aborcja była legalna w trzech przypadkach: zagrożenia życia lub zdrowia kobiety, ciąży będącej wynikiem przestępstwa oraz poważnych wad płodu. Po październikowym wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakwestionował trzecią przesłankę, w kraju wybuchły masowe protesty.
Źródło/foto: Onet.pl Tomasz Waszczuk / PAP