Władimir Putin ponownie grozi, twierdząc, że Rosja posiada systemy oraz pociski, które są w stanie zneutralizować rakiety rozmieszczone w Polsce. Polski wojskowy, kapitan rezerwy Maciej Lisowski, stanowczo odrzuca te twierdzenia, mówiąc: „Nie możemy dać się zastraszyć. Oresznik to jedynie prototyp, który nie stanowi przełomu w żadnym sensie. Rosjanie starają się propagandowo nadać mu wyjątkowe znaczenie”.
NIE MA RÓWNEGO ODPORU
Putin, podczas spotkania z rosyjskimi wojskowymi, ogłosił, że Oresznik nie ma odpowiedników w skali światowej i jest najnowszym osiągnięciem technologii militarnej, z kilkoma nowymi systemami będącymi w fazie testów w Moskwie. Jednak zdaniem Lisowskiego, Oresznik to przede wszystkim amalgamat części rakiety Buława i programu RS-26 Rubież, który został porzucony kilka lat temu. „To efekt dekady różnych eksperymentów, a nie technologiczny cudo” — zaznacza ekspert.
Pociski Oresznik już znalazły zastosowanie podczas jednego z ataków na Dniepr w listopadzie, gdzie według informacji, rosyjskie rakiety miały być odpalane w czterech seriach, z których tylko jedna dotarła do celu. „To pokazuje skuteczność na poziomie zaledwie 25 procent” — komentuje Lisowski. Spośród ośmiu wyprodukowanych egzemplarzy, żaden nie jest w pełni gotowy do użycia w systemie, który mógłby wystrzelić je z mobilnych platform.
MOŻLIWOŚCI ODPALENIA
Kapitan Lisowski zauważa, że aktualnie Oreszniki mogą być odpalane tylko z jednego, stacjonarnego miejsca — poligonu Kapustin Jar, co ogranicza ich możliwości zdecydowanego działań w terenie. Podczas jednej z konferencji Putin podniósł kwestię, że system odpalu Oreszników znajduje się w odległości dwóch tysięcy kilometrów, twierdząc, że „nawet rakiety w Polsce nie zdążą go zestrzelić”.
Lisowski podkreśla, że chociaż zasięg Oresznika wynosi około 2 tysięcy kilometrów, nie należy się obawiać ich potencjalnego zagrożenia. „Rakiety w Redzikowie są przystosowane do wykrywania i neutralizowania nadlatujących pocisków, w tym hipersonicznych, i mogą skutecznie działać w końcowej fazie lotu” — dodaje.
PROPAGANDOWE ZAGRA NIE PUTINA
Finałowe wnioski Lisowskiego są jasne: „Nie możemy dać się zastraszyć Putinowi. Oresznik to eksperymentalny projekt, a nie rewolucyjna broń. Rosja stara się za wszelką cenę uczynić z niego symbol swojej siły, ale realia mówią same za siebie”.
W obliczu tej sytuacji, warto z uważnością śledzić rozwój wydarzeń i nie dać się wciągnąć w propagandowe pułapki. Na końcu każdej wypowiedzi pozostaje pytanie: czy to wszystko to jedynie straszak, czy rzeczywiste zagrożenie, na które powinniśmy zwrócić szczególną uwagę?
Źródło/foto: Onet.pl
VYACHESLAV PROKOFYEV/SPUTNIK/KREMLIN POOL / PAP