Dzisiaj jest 22 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Przerwanie tamy w Stroniu Śląskim pociąga za sobą śledztwo prokuratorskie

Prokuratura Okręgowa w Świdnicy rozpoczęła śledztwo dotyczące przerwania zapory w Stroniu Śląskim, badając ewentualne nieumyślne sprowadzenie katastrofy budowlanej. W wyniku pęknięcia tamy doszło do powodzi, która dotknęła zarówno Stronie Śląskie, jak i sąsiednie miejscowości.

Śledztwo i dokumentacja

W toku postępowania prokuratura gromadzi dokumentację od Wód Polskich, samorządów oraz organów nadzoru budowlanego, aby dokładnie przeanalizować okoliczności katastrofy. Prowadzone są także prace mające na celu ustalenie możliwości przeprowadzenia oględzin zarówno zapory, jak i otoczenia.

Stanowisko Wód Polskich

Wody Polskie wydały oświadczenie na temat zniszczenia zapory, w którym zaznaczyły, że wcześniejsze prace na zbiorniku nie miały wpływu na stabilność konstrukcji tamy. Podkreślono również, że do incydentu doszło w niedzielę około godziny 10:35, gdy w wyniku panującego naporu wody doszło do rozmycia zapory ziemnej, a woda przeelała się przez obiekt w sposób całkowicie niekontrolowany. Zbiornik był przystosowany do przepływu 70-80 m³/s, a w rzeczywistości przyjął falę powodziową o wartości 320 m³/s, co oznacza czterokrotne przekroczenie normy. W komunikacie zaznaczone zostało, że przyczyny awarii wymagają szczegółowych badań.

Krytyka ze strony samorządowców

Burmistrz Stronia Śląskiego, Dariusz Chromowiec, mówił o konieczności wcześniejszego przekazania decyzji o ewakuacji. Wskazując na brak komunikacji ze strony Wód Polskich, apelował o jasne informacje, które mogłyby przyczynić się do lepszej koordynacji działań w obliczu zagrożenia.

Nie tylko Chromowiec wyraził niezadowolenie. Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy, podkreślił dramatyczną sytuację, gdy doszło do rozmycia wału w centrum miasta. Obaj samorządowcy zwracali uwagę na kłopoty z komunikacją z Wodami Polskimi, co prowadziło do niepewności i dezorganizacji w działaniach ratunkowych.

Problemy komunikacyjne

W obliczu kryzysu, jakim była powódź, brak łączności telefonicznej i komunikacji w regionie przyczynił się do opóźnień w informowaniu o zagrożeniu. Dodatkowo, gdy o przebiciu tamy poinformowano Nadzór Wodny w Kłodzku, brakowało możliwości potwierdzenia tych informacji.

Jak donosił burmistrz Lewina Brzeskiego, Artur Kotara, obie miejscowości zmagały się z poważnymi trudnościami podczas ewakuacji. Woda wdarła się do Lewina, mimo wysiłków lokalnych służb. Słowa samorządowców jasno pokazują, że w obliczu kryzysu niezwykle istotna była współpraca i sprawna komunikacja, co niestety okazało się niewystarczające.

Źródło/foto: Polsat News

Krzysztof Kaniewski/REPORTER
Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie