Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie zabrał głos w sprawie śledztwa dotyczącego oświadczenia majątkowego posłanki KO, Kingi Gajewskiej. Jak podano, problemem jest rzekome zatajenie informacji na temat nieruchomości, którą posiada w Błoniach pod Warszawą. Temat ten został poruszony przez Wirtualną Polskę.
FAŁSZYWY DOKUMENT?
Właścicielem domu w Błoniach jest parlamentarzystka, która otrzymała go jako darowiznę od swoich rodziców, a dodatkowo jej mąż przekazał jej 40 tys. zł. Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa, dotyczącego m.in. posła Mejzy, wpłynęło do prokuratury w październiku. Rzecznik prokuratury, prok. Piotr Skiba, potwierdził, że w dniu 18 października wszczęto postępowanie w sprawie domniemanego złożenia fałszywego oświadczenia majątkowego.
DLACZEGO ZATAIĆ WAŻNE INFORMACJE?
Prokuratura bada, czy oświadczenie majątkowe Gajewskiej było zgodne z rzeczywistością. Dodatkowo, analizowane są przyczyny ewentualnych zaniechań związanych z ujawnieniem istotnych elementów majątkowych. Prokurator Skiba podkreślił, że świadkowie mogą być jeszcze przesłuchiwani, w zależności od dalszego rozwoju sprawy.
ZARZUTY? NA RAZIE NIC
Na chwilę obecną nikt nie usłyszał zarzutów. Prokuratura skupia się na ustaleniu fundamentów działań świadków i dokumentacji, aby ustalić, czy wszystkie oświadczenia były składane z zachowaniem obowiązujących przepisów w czasie, kiedy miały miejsce. Odniósł się również do darowizn, twierdząc, że zawiadamiający miał zastrzeżenia do nieruchomości, co implikuje, że sprawa jest znacznie bardziej złożona, niż mogłoby się wydawać.
Przypomnijmy, że nie można lekceważyć wartości transparentności w polityce. Każda nieprawidłowość podważa zaufanie społeczne, a w przypadku publicznych osób szczególnie istotne są rzetelność i uczciwość. Czy Gajewska zdoła udowodnić swoją niewinność? Czas pokaże, ale jedno jest pewne – ta sprawa będzie miała swoje konsekwencje.
