Dzisiaj jest 9 października 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł
Zapraszamy do dyskusji!

Prokuratura reaguje na niespodziewane kroki Niemiec w sprawie Łukasza Ż.

Ekstradycja Łukasza Ż. do Polski może zająć nawet dwa miesiące. Niemieccy śledczy rozpoczęli działania mające na celu przetransportowanie pirata drogowego do kraju. Mężczyzna, który spowodował tragiczny wypadek na Trasie Łazienkowskiej i uciekł za granicę, wywołał zaskoczenie w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej, która ma nadzieję na szybsze zakończenie sprawy.

Wypadek na Trasie Łazienkowskiej

Łukasz Ż., zatrzymany w niemieckiej Lubece, oczekuje na ekstradycję do Polski. Jest on podejrzewany o spowodowanie wypadku, w wyniku którego zginęła jedna osoba, a kolejna doznała poważnych obrażeń i trafiła do szpitala.

Mężczyzna odmówił wydania się Polsce w trybie uproszczonym. Jak informuje „Fakt”, niemieccy śledczy potwierdzają, że w sprawie jego ekstradycji trwa postępowanie przed Prokuraturą Generalną. Rzeczniczka tej instytucji w Szlezwiku-Holsztynie, Wiebke Hoffelner, podkreśliła, że obecnie badana jest kwestia legalności ekstradycji do polskich władz. Odpowiedni wniosek został złożony w piątek, a śledczy mają 60 dni na jego rozpatrzenie, choć ten okres może zostać wydłużony.

Polska Prokuratura ma inne zdanie

Polscy prokuratorzy z zaskoczeniem obserwują niemieckie procedury. Rzecznik warszawskiej prokuratury, Piotr Antoni Skiba, zauważył, że mają inne doświadczenia w sprawach ekstradycyjnych i liczą na szybsze rozwiązanie sytuacji. – Mamy nadzieję, że Łukasz Ż. trafi do Polski znacznie szybciej, być może w ciągu 20 dni – stwierdził w rozmowie z dziennikarzem.

Fatalne zdarzenie

Do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie doszło w nocy z 14 na 15 września, około godziny 1:30. Volkswagen, którym podróżował Łukasz Ż., uderzył w forda. Na miejscu zginął 37-letni pasażer pojazdu, a jego żona oraz dwoje dzieci w wieku czterech i ośmiu lat doznali obrażeń. Ranny została również kobieta kierująca drugim autem.

Po zderzeniu z volkswagena wyszło czterech mężczyzn, którzy oddalili się z miejsca wypadku, zostawiając rannych bez jakiejkolwiek pomocy. Pierwszej pomocy udzielili poszkodowanym przechodnie, którzy również wezwali służby ratunkowe.

Śledztwo w tej sprawie trwa, a prokuratura nie zamierza odpuścić. Czas pokaże, kiedy Łukasz Ż. stanie przed polskim wymiarem sprawiedliwości.

Bądź na bieżąco i dołącz do ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage – polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj nasze artykuły!

Źródło/foto: Interia

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie